Polityka pieniężna bije w waluty regionu

Działania Fedu napędzają wyprzedaż złotego, forinta, korony czeskiej i liry tureckiej.

Publikacja: 21.06.2018 21:11

Polityka pieniężna bije w waluty regionu

Foto: Bloomberg

Waluty z rynków wschodzących Europy znów znalazły się pod podwyższoną presją. Za 1 euro płacono w czwartek już nawet 326 forintów węgierskich, czyli najwięcej od trzech lat. Do pobicia rekordu słabości tej waluty (327,57 forinta za 1 euro w styczniu 2015 r., po uwolnieniu kursu franka przez szwajcarski bank centralny) zostało już naprawdę niewiele. W tym roku forint stracił już 4,5 proc. do euro i 8,6 proc. do dolara, mimo że gospodarka Węgier jest w dobrej kondycji, a węgierski bank centralny zapowiedział niedawno, że może odejść od luźniej polityki pieniężnej. Słabnie również polska waluta. W czwartek po południu za 1 dolara płacono 3,75 zł, za 1 euro 4,32 zł, a za 1 franka szwajcarskiego 3,76 zł. Od początku roku złoty stracił wobec dolara 7,6 proc., co plasuje go pod tym względem tuż za forintem.

Wyprzedaż dotknęła niemal wszystkich walut naszego regionu, a najmocniej nią dotknięta jest lira turecka. Od końca 2017 r. straciła ponad 20 proc. do dolara, i to mimo ostrych podwyżek stóp procentowych przez Bank Centralny Republiki Turcji. Lira została uznana przez inwestorów za jedno ze słabych ogniw rynków wschodzących. Na jej niekorzyść działa wzrost ryzyka politycznego – 24 czerwca w Turcji odbędą się wybory parlamentarne i prezydenckie, w których Recep Erdogan będzie walczył o przedłużenie swojej władzy.

– Pomimo odpływu kapitału z Turcji zagraniczni inwestorzy wciąż mają znaczącą ekspozycję na Turcję, co oznacza, że potencjał do przeceny tureckich aktywów nadal istnieje. Zwycięstwo opozycji jest mało prawdopodobne, ale gdyby do niego doszło, to chaos polityczny mógłby się nawet pogłębić – uważa Robert Burdach, zarządzający funduszami akcji Union Investment TFI.

Czym jednak tłumaczyć deprecjację forinta czy korony czeskiej? Analitycy wskazują, że to skutek uboczny zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed. Stopy procentowe w USA stały się wyższe niż w Polsce czy na Węgrzech, a to skłania do wyprzedaży walut państw naszego regionu. Na to nakłada się odchodzenie przez Europejski Bank Centralny od programu QE.

– Usztywnianie ilościowe to duże ryzyko dla wzrostu gospodarczego w Europie, w szczególności dla strefy euro, w której nastąpiło spowolnienie. Najbardziej obawiam się jednak o Europę Środkowo-Wschodnią. Tempo wzrostu pozostaje solidne, jednak dostrzegamy już napięcia na rynku walutowym, które mogą zaszkodzić takim krajom jak Polska czy Węgry – uważa Christopher Dembik, ekonomista Saxo Banku. Uspokaja jednak, że w długiej perspektywie jest optymistą co do regionu.

Waluty z rynków wschodzących Europy znów znalazły się pod podwyższoną presją. Za 1 euro płacono w czwartek już nawet 326 forintów węgierskich, czyli najwięcej od trzech lat. Do pobicia rekordu słabości tej waluty (327,57 forinta za 1 euro w styczniu 2015 r., po uwolnieniu kursu franka przez szwajcarski bank centralny) zostało już naprawdę niewiele. W tym roku forint stracił już 4,5 proc. do euro i 8,6 proc. do dolara, mimo że gospodarka Węgier jest w dobrej kondycji, a węgierski bank centralny zapowiedział niedawno, że może odejść od luźniej polityki pieniężnej. Słabnie również polska waluta. W czwartek po południu za 1 dolara płacono 3,75 zł, za 1 euro 4,32 zł, a za 1 franka szwajcarskiego 3,76 zł. Od początku roku złoty stracił wobec dolara 7,6 proc., co plasuje go pod tym względem tuż za forintem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Bezrobocie w Niemczech rośnie, we Francji jest już wysokie, ale ma zmaleć
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą