Służby prawne KE uważają, że tak powinno się stać, ale okazało się, że wśród komisarzy są ostre spory na ten temat. Ostateczna decyzja więc nie zapadła i KE zapowiedziała konsultacje na ten temat. — Do tematu wrócimy później, bo przewodniczący uznał, że na problem trzeba spojrzeć z wielu różnych punktów widzenia biorąc pod uwagę jego znaczenie dla handlu międzynarodowego i unijnej gospodarki — powiedział po spotkaniu Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE.
Europejski biznes na razie odetchnął z ulgą. — Bardzo popieramy zamiar KE przeprowadzenia dogłębnej analizy ewentualnych skutków takiej decyzji — oświadczył Markus Beyrer, dyrektor generalny BusinessEurope, organizacji zrzeszającej krajowe federacje przedsiębiorstw prywatnych. BusinessEurope i tak wypowiada się ostrożnie, bo zrzesza zarówno tych, którzy cierpią z powodu chińskiej konkurencji, jak i tych, którzy korzystają z tanich chińskich komponentów. Znacznie dalej idą przedstawiciele przemysłu. — Chiny nie są gospodarką rynkową. Ciągle udział państwa jest tam zbyt duży — powiedział Axell Eggert, dyrektor generalny Eurofer, reprezentującego przemysł stalowy.
Waszyngtoński Economic Policy Institute szacuje, że przyznanie Chinom statusu gospodarki rynkowej kosztowałoby Europę od 114 do 228 mld euro rocznie, czyli zmniejszenie PKB o 1 do 2 proc. A to mogłoby doprowadzić do utraty od 1,7 do 3,5 miliona miejsc pracy. EPI to lewicowy think tank, jego krytycy wskazują, że analiza prosto przelicza zwiększenie importu z Chin na zmniejszenie produkcji w Europie. Gdy tymczasem chiński import mógłby wyprzeć import z innych państw świata, czy też stworzyć europejskim przedsiębiorstwom nowe szanse poprzez dostarczenie tańszych produktów. Sprawa budzi jednak ogromne kontrowersje, czego sygnałem jest podział opinii w Komisji Europejskiej. KE początkowo chciała potraktować temat z czysto prawnego punktu widzenia, ale prawdopodobnie będzie jednak musiała zająć się oceną kosztów gospodarczych. Rekomendację KE muszą potem zatwierdzić Parlament Europejski oraz państwa członkowskie.
Chiny wstępując do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2001 roku dostał protokół przewidujący, że specjalne naliczanie ceł antydumpingowych może być wykonywane przez 15 lat, czyli do listopada 2016 roku. Pekin uważa, że oznacza to automatycznie przyznanie mu statusu gospodarki rynkowej i tym samym zaprzestanie naliczania ceł antydumpingowych od końca 2016 roku. Według nieoficjalnych informacji tę opinie podzielają prawnicy Komisji Europejskiej. Ich zdaniem nie ma miejsca na rozważania i analizę chińskiej gospodarki: zapis z 2001 roku przewiduje automatyzm decyzji. Jeśli tak się nie stanie, argumentują prawnicy w Brukseli, Chiny będą mogły zaskarżyć Unię do WTO. Zresztą ewentualna pozytywna dla Pekinu decyzja ma też poparcie polityczne w ważnych stolicach UE, np. w Berlinie i Londynie.
Stany Zjednoczone już zapowiedziały, że mimo zobowiązań z protokołu do WTO nie przyznają Chinom statusu gospodarki rynkowej i o to samo zaapelowały do UE. Jest jednak kilka krajów, które już zdecydowały się na przyjazny gest wobec Pekinu: Rosja, Brazylia, Australia, Nowa Zelandia i Szwajcaria.