Czechy skutecznie zwiększają liczbę urodzeń. Wydają mniej niż Polska

Południowy sąsiad Polski wydaje mniej pieniędzy na politykę prorodzinną, a jednak ma lepsze rezultaty na polu dzietności. Ważne jest nie tylko wsparcie państwa, ale i poczucie bezpieczeństwa.

Publikacja: 10.02.2023 03:00

Czechy skutecznie zwiększają liczbę urodzeń. Wydają mniej niż Polska

Foto: Adobe Stock

Wczoraj Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, wymieniała w Sejmie kwoty, które od 2015 r. z pieniędzy publicznych zostały wydane na wsparcie rodzin. To między innymi 216 mld zł na świadczenie „Rodzina 500+”, 3,5 mld zł na Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, 5,5 mld zł na program „Maluch+”. Niestety, w tym samym czasie spada liczba urodzeń, od 2018 roku zmniejsza się też wskaźnik dzietności, czyli liczba dzieci, które rodzi średnio kobieta. W zeszłym roku urodziło się ich o ponad 108 tysięcy mniej niż w 2010 roku i o ponad 8 tys. mniej niż rok wcześniej.

W ciągu kilkunastu lat, w których w Polsce zmniejszała się liczba dzieci i chęć ich posiadania przez młodych ludzi, w Czechach wyraźnie wzrosła. A dzieje się tak, pomimo iż w Polsce w 2019 r. (dane Eurostatu) na politykę prorodzinną wydaliśmy 3,5 proc. PKB, a Czechy – 2,13 proc. PKB. Liczba urodzeń ma znaczenie nie tylko społeczne, ale także ekonomiczne. Demografowie zwracają uwagę na to, iż polskie społeczeństwo starzeje się i zmniejsza się liczba mieszkańców. Obecnie co piąty mieszkaniec Polski skończył 65 lat, a za kilkanaście lat będzie to dotyczyło już co czwartego, a nawet co trzeciego. Dodatkowo seniorów jest ponad o 1,6 mln więcej niż dzieci i młodzieży. Więcej osób starszych to poważniejsze wyższe wydatki na emerytury i renty, na opiekę opiekuńczą i medyczną. Mniej dzieci to coraz mniejsze pokolenia przyszłych pokoleń, które będą mogły pracować, a tym samym płacić podatki między innymi na realizację polityki społecznej.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Podglądajmy Czechów, jak robią dzieci

Pieniądze czy dobrostan rodziny?

Demografowie wymieniają różne przyczyny, dla których polityka prorodzinna Czech jest skuteczniejsza niż w Polsce. Michał Kot, szef stworzonego przez rząd Instytutu Pokolenie, przypomina raport, który instytut wydał jesienią, „Czeski sukces demograficzny”. Zwraca uwagę na to, iż większość pomocy pieniężnej w Czechach jest przeznaczona dla rodziców dzieci do lat trzech. Jest to przede wszystkim zasiłek rodzicielski, niezależny od dochodów rodziców i przeznaczony dla wszystkich. – Jest on na tyle wysoki, że większość kobiet po urodzeniu dziecka zostaje w domu i je wychowuje, choć dostałaby je także, gdyby poszła do pracy. Konstrukcja świadczenia jest zaś taka, że jeśli kobieta szybko zdecyduje się na kolejne dziecko, to niewykorzystany zasiłek otrzymuje w formie jednorazowej wypłaty, a na kolejne dziecko – kolejne świadczenie – mówi Michał Kot. Zwraca uwagę na to, iż tak jak wskaźnik zatrudnienia kobiet z dziećmi do trzech lat jest jednym z najniższych w Europie, tak w przypadku starszych – najwyższy.

– Gdy przygotowywaliśmy raport, moją uwagę zwróciło to, iż w przestrzeni publicznej Czech rzadko mówi się i pisze o dzietności, o wskaźnikach, za to często zwraca się uwagę na dobrostan rodziny – dodaje.

Czytaj więcej

Sejm zajmie się nowym projektem Kai Godek "Aborcja to zabójstwo"

Bezpieczna praca i in vitro

Prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego przypomina, iż w Czechach spadek dzietności i kryzys demograficzny zaczął się wcześniej niż w Polsce, wcześniej więc zaczęto reagować. Zwraca uwagę także na różnice społeczne: Czechy są bardziej zurbanizowane, mniej tradycyjne niż Polska. Demograf uważa, że przy wysokim poziomie aktywności zawodowej Czeszek wiele z nich nie traktuje żłobków czy innych form opieki instancjonalnej jako coś gorszego. – W Polsce występuje mniejsza elastyczność pracy. Niewiele kobiet pracuje na jakąś część etatu – co jest powszechne w Czechach. Tam kobietom jest łatwiej wrócić na rynek pracy, co daje im poczucie bezpieczeństwa. Zwraca także uwagę na czynniki kulturowe, choćby na sposób traktowania rodziny. W Czechach prawie co drugie dziecko rodzi się ze związków nieformalnych. Mężczyźni chętniej i częściej angażują się w opiekę rodzicielską.

Prof. Irena Kotowska z SGH zwraca uwagę na dwa zjawiska odróżniające Polskę i Czechy: wzrost dzietności w Czechach wyniknął stąd, że więcej dzieci zaczęły mieć kobiety w wieku 30–35 lat. Możliwe się to stało także dlatego, iż u południowych sąsiadów jest lepiej rozbudowana opieka zdrowotna. Sektor usług medycznych wspomaga decyzje kobiet, w Czechach istnieje możliwość korzystania z pomocy in vitro dla kobiet w wieku 18–40 lat. Z szacunków organizacji pozarządowych wynika, że w Polsce bezpłodność jest problemem dla ok. 1,5 mln par. W Czechach dzięki tej metodzie rodzi się ok. 6 proc. dzieci.

Dla poczucia bezpieczeństwa społecznego znaczenie ma również to, iż w Czechach istnieje liberalne prawo aborcyjne.

Czytaj więcej

Aborcja, wolność Francji

Czynniki kulturowe

Nie ma sprzeczności w tym, że liberalne prawo aborcyjne może wspierać decyzje o chęci posiadania dzieci. Iga Magda  ekonomistka z SGH i z Instytutu Badań Strukturalnych, uważa, że dla decyzji mają znaczenie tak czynniki ekonomiczne, jak i kulturowe. – Chociaż w Polsce bezrobocie jest niskie, to sytuacja ludzi młodych na rynku pracy jest trudniejsza niż starszych pokoleń. Często mniej zarabiają, mają czasowe umowy o prace lub pracują na podstawie umów cywilnych. Dla wielu koszty utrzymania mieszkań są ogromne lub ich nie mają – mówi – ekonomistka. Przypomina, że w Polsce nierówności dochodowe są znacznie głębsze niż w Czechach. Program „Rodzina 500+” na pewno zmniejszył poziom ubóstwa. Nie sprawdził się – o czym mówią ekonomiści – jako sposób zwiększenia dzietności.

Iga Magda dodaje, że rząd wspiera rodzaj tradycyjnej rodziny, a wielu młodych ludzi ma bardziej liberalne poglądy. Na pewno po to, by łatwiej było młodym ludziom decydować się na pierwsze i na kolejne dzieci potrzebne jest nie tylko finansowe wsparcie. Według demografów to uelastycznienie rynku pracy, umożliwienie korzystania z różnych form opieki nad dziećmi czy prowadzenie takiej polityki mieszkaniowej, by utrzymanie nie było olbrzymim obciążeniem finansowym. Zwracają uwagę również na czynniki kulturowe – poczucie bezpieczeństwa społecznego.

Opinia dla „Rz"
Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa, ekonomista SGH

Czechy prowadzą politykę społeczną zgodną z oczekiwaniami ludzi. Są tam dobrze rozwinięte usługi publiczne, w tym związane z ochroną zdrowia. Większość społeczeństwa mieszka w miastach i polityka społeczna jest powiązana z rozmieszczeniem przestrzennym. W Polsce zaś istnieje spora rozbieżność pomiędzy decyzjami ekonomicznymi, ale też czynnikami kulturowymi pomiędzy młodymi ludźmi a władzą. Młodzi ludzie przeprowadzają się do dużych miast, a te są gorzej dofinansowane w usługach publicznych niż prowincja. Dodatkowo spora część młodych ludzi nie odnajduje się w konserwatywnej obyczajowości, którą preferuje władza. Ma to znaczenie dla ich poczucia bezpieczeństwa i decyzji o tym, czy chcą mieć dzieci, czy nie. ∑

Wczoraj Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, wymieniała w Sejmie kwoty, które od 2015 r. z pieniędzy publicznych zostały wydane na wsparcie rodzin. To między innymi 216 mld zł na świadczenie „Rodzina 500+”, 3,5 mld zł na Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, 5,5 mld zł na program „Maluch+”. Niestety, w tym samym czasie spada liczba urodzeń, od 2018 roku zmniejsza się też wskaźnik dzietności, czyli liczba dzieci, które rodzi średnio kobieta. W zeszłym roku urodziło się ich o ponad 108 tysięcy mniej niż w 2010 roku i o ponad 8 tys. mniej niż rok wcześniej.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem