Lira turecka zyskiwała w poniedziałek ponad 3 proc. wobec dolara. Po południu za 1 dol. płacono nawet 4,55 liry. Kurs wrócił więc na poziom podobny jak na początku zeszłego tygodnia. W ten sposób inwestorzy zareagowali na decyzję banku centralnego Republiki Turcji w sprawie zmian w prowadzeniu polityki pieniężnej.
Zgodnie z decyzjami banku centralnego do roli głównej stopy procentowej wraca tygodniowa stopa repo, która od stycznia 2017 r. nie była traktowana jako główne narzędzie w polityce pieniężnej. 1 czerwca ma zostać ona podwyższona do poziomu 16,5 proc. z obecnych 8 proc. Zostanie więc zrównana ze stopą późnej płynności, którą przez ostatnie kilkanaście miesięcy wykorzystywano jako główną. Stopa, po której banki będą mogły zaciągać pożyczki w banku centralnym, wzrośnie z 9,75 proc. do 18 proc., a stopa depozytowa z 7,25 proc. do 15 proc. Mają one być ściśle powiązane z wysokością stopy tygodniowego repo.
To już kolejny krok tureckiego banku centralnego mający powstrzymać załamanie narodowej waluty. W zeszłym tygodniu podniósł on stopę późnej płynności z 13,5 proc. do 16,5 proc. Przed tą podwyżką za 1 dol. płacono nawet 4,90 liry. Od tego momentu waluta odrobiła już więc część strat, ale wciąż jest wielce osłabiona. W poniedziałek po południu była o 17 proc. słabsza od dolara niż w końcu 2017 r.
– Taki ruch pozwala bankowi centralnemu na dokonanie dużej podwyżki stóp procentowych. To pozwoli przekonać inwestorów, że bank centralny zachowuje niezależność i jest gotowy zrobić więcej – ocenia Sertan Kargin, analityk tureckiej firmy Global Securities.