Wydaje się, że najwięcej zyskają pracownicy otrzymujący ustawowe minimalne wynagrodzenie. W 2022 r. takie płacowe minimum rośnie samo w sobie o 7,1 proc., a do tego zmiany Polskiego Ładu zwiększą też płacę netto. W sumie w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie wyniesie na rękę 2363,56 zł wobec 2064 zł w 2021 r., więc wzrośnie o ok. 15 proc. Przy inflacji rzędu 8 proc. średnio w roku to wciąż daje spory realny wzrost.
Wśród największych beneficjentów Polskiego Ładu rząd wymienia emerytów, bo większość świadczeń ma być zwolniona z PIT w ogóle. Do tego coroczna waloryzacja ma wynieść 5,3 proc. W efekcie emeryt, który dziś dostaje 2,5 tys. zł brutto, w przyszłym roku dostanie do ręki nawet o 14 proc. więcej.
– Ale trzeba pamiętać, że emeryci w 2022 r. nie dostaną już 14. emerytury, co dla większości oznacza realny spadek dochodów – zauważa Paweł Wojciechowski, były minister finansów. A do tego emerytura rzędu 2,5 tys. brutto nie kwalifikuje do korzystania z dodatków osłonowych w ramach tarczy inflacyjnej.
Zdaniem Wojciechowskiego największym „przegranym" w przyszłym roku będą jednak osoby o bardzo niskich emeryturach i rentach, gospodarstwa domowe utrzymujące się ze świadczeń publicznych oraz osoby o bardzo niskich dochodach z pracy. – Świadczenia w większości nie są waloryzowane, a Polski Ład oznacza niewielki wzrost bardzo niskich płac. Tarcze antyinflacyjne niewiele tu pomogą, obawiam się, że dochody do dyspozycji tego typu gospodarstw domowych w przyszłym roku realnie spadną – zaznacza Wojciechowski.
Spirala płacowa?
Wielką niewiadomą jest to, jak będą się kształtować realne dochody osób o średnich i wyższych wynagrodzeniach. Zgodnie z reformą PIT zarobki w przedziale 5,5–12 tys. zł w zasadzie się nie zmienią przez Polski Ład, a te powyżej spadną. A jeśli wynagrodzenia wzrosną średnio o 9 proc. – jak szacuje Karol Pogorzelski – to oznaczałoby to wzrost tylko nieznacznie wyższy niż inflacja, a dla najlepiej uposażonych – spory realny spadek.
Jednak tak naprawdę zyski i straty w tej grupie nie są takie oczywiste. Osoby najbardziej pożądane na rynku, a więc o największej sile przetargowej, mogą wywalczyć znacznie większe podwyżki, takie, które pokryją wzrost cen i efekty Polskiego Ładu. – Warto jednak zwrócić uwagę, że największe podwyżki, znacząco powyżej inflacji, mogą sobie wytargować głównie specjaliści, osoby o wysokich kwalifikacjach. Gdyby zaś miało dojść do szerokiej fali wysokiego wzrostu płac, mielibyśmy do czynienia z rozkręceniem się spirali płacowo-cenowej – ostrzega Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.