Indeks 20 najważniejszych spółek warszawskiego parkietu zakończył dzień wzrostem o 0,8 proc., do 2323,6 pkt. Nie jest to wynik imponujący, gdyż sesja rozpoczęła się od zwyżek o ponad 1 proc. W trakcie notowań skłonność do zakupów akcji się zmieniała. W pierwszych dwóch godzinach przewaga kupujących była bezdyskusyjna. Ceny rosły, choć obrót wskazywał, że rosła grupa graczy skłonnych pozbyć się posiadanych papierów.
Taka sytuacja miała wydźwięk optymistyczny, ale niestety wszystko skończyło się jeszcze przed południem. Przez kolejnych kilka godzin ceny akcji nie zmieniały się znacząco. Na rynku zapanowała równowaga między kupującymi a sprzedającymi. Do końca dnia udało się utrzymać przewagę spółek rosnących nad malejącymi. Ostatecznie wzrosły ceny akcji także spółek mniejszych. Indeks mWIG40 zyskał 0,76 proc. i wzrósł do 25 28,4 pkt, a wskaźnik sWIG80 zyskał 0,49 proc., do 10 326,2 pkt.
Wtorkowa sesja na GPW miała jednak szczególny charakter. To była sesja - test. Testowana była siła kupujących. Test był konieczny, by przekonać się, czy poniedziałkowy wzrost cen był przejawem rosnącego zainteresowania zakupami polskich akcji czy też tylko przejawem braku zainteresowania ich sprzedażą tego dnia. Poniedziałkowy wzrost cen dokonał się bowiem przy niskiej aktywności uczestników rynku, co utrudniało ocenę. Kupujący, by przekonać do siebie niezdecydowanych, powinni wykazać się dalszą chęcią zakupów, co dałoby powód do oczekiwania na kontynuację wzrostów. Wszystko sprowadzało się więc do tego, by poziomy cen z początku wtorkowej sesji zostały utrzymane do końca dnia. A te lekko się obniżyły.
Sytuacja w Europie również nie jest klarowna. Niemiecki DAX zyskał 0,05 proc., a francuski CAC40 stracił 0,92 proc.