Poniedziałkowy handel na giełdzie w Warszawie przebiega pod znakiem wyraźnej dominacji sprzedających. W okolicach półmetku sesji indeks największych firm WIG20 tracił ok. 4 proc, a szeroki wskaźnik WIG był prawie 4,2 proc. na minusie. Tym samym główny indeks od szczytu hossy z maja pogłębił korektę do ok. 13 proc., tracąc cały tegoroczny dorobek.
Do pozbywania się akcji przekonały inwestorów fatalne nastoje panujące na zagranicznych rynkach akcji, na których handel został całkowicie zdominowany przez sprzedających. Fala wyprzedaży objęła najpierw azjatyckie parkiety. W przypadku giełdy w Tokio można mówić nawet o panice, która ściągnęła indeks Nikkei 12,4 proc. w dół. To największy dzienny spadek tego wskaźnika od czasu krachu z 1987 roku.
Czytaj więcej
Zawirowania na rynkach globalnych wywołane coraz większymi obawami inwestorów o recesję w USA dość łagodnie obeszły się ze złotym. Jednocześnie mocno tanieje dolar.
Skala przecen na giełdach w Europie nie aż tak drastyczna
Wyraźnie zniżkują także wszystkie giełdy w Europie, ale skala przeceny nie jest aż tak drastyczna. Spadki głównych indeksów sięgają maksymalnie ok 4-5 proc., przy czym w przypadku największych zachodnioeuropejskich wskaźników jest to ok. 2-3 proc.
Przecena na giełdach to efekt rosnących obaw przed recesją w amerykańskiej gospodarce, które pojawiły się już w piątek po bardzo słabych danych z rynku pracy, ale i krachu na japońskiej giełdzie, który zapewne podziałał na wyobraźnię wielu inwestorów. W efekcie pojawiły się spekulacje, że Fed może zdecydować się we wrześniu na głębsze cięcie stóp procentowych w celu opanowania sytuacji na rynkach.