Po kilkukrotnym uklepaniu dna na poziomie 2200 pkt WIG20 z nowymi siłami wraca do wzrostów. W środku tygodnia indeks dużych spółek wzniósł się do 2280 pkt, zyskując niemal 2 proc. przy o wiele bardziej ostrożnych rynkach bazowych. W czwartek z rana dało się odczuć zawahanie związane ze spadkami w USA dzień wcześniej, ale trwało to krótko. Jeszcze pod koniec pierwszej godziny handlu indeks dużych spółek wydostał się powyżej zamknięcia z poprzedniego dnia. Przez kilka godzin handel zamarł w okolicach 2290 pkt, ale na półmetku sesji kupujący ruszyli galopem. Na czoło wysunął się Orlen, w reakcji na zmiany w zarządzie. Szybko dołączyło do niego PGE.

Czytaj więcej

Złoty wyraźnie silniejszy na koniec dnia

Popyt kontrolował sytuację do końca dnia. WIG20 zyskał ostatecznie 1,15 proc., a poziomem odniesienia dla piątkowej sesji będzie 2306 pkt, czyli około 17 pkt mniej od czwartkowego maksimum. To dość spora przestrzeń, z której popyt musiał się wycofać, ale z drugiej strony przy tak rozpędzonym rynku trudno mieć mu to za złe. Krajowi kupujący po południu mieli nieco związane ręce w związku ze skromnym otwarciem sesji przy Wall Street. Za oceanem było zielono, ale zwyżki rzędu 0,3 proc. to niewiele w porównaniu ze stratami z poprzedniego dnia. Amerykański rynek, po dopiero co ustanowionych rekordach, może być podatny na realizację zysków. A argumentów za tym ostatnio nie brakuje. Jednym z nich może być zachowanie amerykańskiego rynku długu - rentowności papierów dziesięcioletnich zbliżają się do 3,8 proc., czyli do dołków z grudnia.