Choć w poniedziałek większość europejskich indeksów giełdowych lekko spadała, to brytyjski FTSE 100 przebił rano poziom 6,6 tys. pkt i znalazł się najwyżej od sierpnia 2015 r. Przez ostatni miesiąc zyskał blisko 5 proc. i był w tym okresie najlepszym indeksem giełdowym z rynków rozwiniętych. W ciągu zeszłego tygodnia FTSE 100 zyskał 7,15 proc. i był to dla niego dziesiąty pod względem wielkości zwyżek tydzień w historii. Dla brytyjskiego rynku referendum w sprawie Brexitu było więc jak na razie jedynie krótkotrwałym wstrząsem, po którym nastąpiło silne odbicie. Czy to odbicie ma jednak szansę się utrzymać w warunkach podwyższonej niepewności na rynkach?
- Faktem jest, że po referendum panowała duża zmienność na rynkach i dochodziło nawet do wstrzymywania obrotów, ale ostrzeżenia mówiące o potencjalnym "momencie lehmanowskim" i przepowiednie katastrofy podobnej jak w 2008 r. okazały się przesadzone - twierdzi Michael Hewson, analityk z CMC Markets.
Wyraźnie gorzej niż FTSE 100 radzi sobie szerszy brytyjski indeks FTSE 250. W poniedziałek po południu tracił on ponad 2 proc., głównie w reakcji na kiepski odczyt wskaźnika PMI dla sektora budowlanego (spadek z 51,2 pkt w maju aż do "recesyjnego" poziomu 46 pkt w czerwcu). Choć dane PMI ożywiły obawy przed recesją w Wielkiej Brytanii, to FTSE 250 był w poniedziałek tylko o 7 proc. niżej niż miesiąc wcześniej.
Wynik referendum w sprawie Brexitu zwiększył również popyt na brytyjskie obligacje rządowe. Choć dwie agencje obcięły w ostatnich dniach ratingi Wielkiej Brytanii, to rentowność tych papierów spadała. W przypadku dziesięciolatek wynosiła ona w dniu referendum 1,3 proc. W zeszłym piątek sięgnęła rekordowo niskiego poziomu 0,79 proc. W poniedziałek wzrosła do 0,88 proc.