– Spadek ruchu turystycznego jest widoczny na całym świecie. Ta branża jest zwykle pierwszą, na której odbijają się wszelkie kryzysy gospodarcze – wyjaśnia Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. turystyki.
Do stolicy Małopolski przyjechało w tym roku o 20 proc. mniej odwiedzających, którzy nie zatrzymują się na noc w mieście. Hotele w Krakowie mają zaś o ok. 5 – 6 proc. mniej zagranicznych gości niż przed rokiem.
Z danych Instytutu Turystyki wynika, że w I półroczu 2008 r. do Polski przyjechało łącznie 6,3 mln zagranicznych turystów. To o 10 proc. mniej niż przed rokiem. Jeśli dynamika utrzyma się – a nic nie zwiastuje zmiany – to w tym roku przyjedzie do nas 13,5 mln turystów z innych krajów (1,5 mln mniej niż w 2007 r.). Średnio taka osoba wydaje u nas 700 zł. Oznacza to stratę ponad 1 mld zł.
– Złoty się umacnia, więc podróże do Polski drożeją. Jednocześnie rosną ceny paliw i tanie linie lotnicze likwidują połączenia z naszym krajem – wyjaśnia Andrzej Hulewicz, wiceprezes biura Mazurkas Travel organizującego przyjazdy do Polski. W tym roku firma notuje ich spadek o 30 proc. w stosunku do r. 2007.
Grażyna Leja podkreśla, że należy dołożyć starań, by spadek przyjazdów do Polski, chociaż nieunikniony, był jak najmniejszy. – Warto postawić na promowanie naszego kraju jako miejsca dobrego na konferencje. Polska jest stosunkowo nowym krajem dla tego segmentu rynku.