Skąd obniżenie budżetu instytucji nadzorującej cały rynek finansowy w Polsce? – Wstępne limity wydatków na przyszły rok określone zostały na poziomie nieprzekraczającym wydatków 2008 r. – mówi „Rzeczpospolitej” Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Finansów. Wyjaśnia, że redukcja deficytu budżetowego jest jednym z priorytetów gospodarczych państwa.
W tym roku budżet KNF wynosi 202,7 mln zł. Resort finansów chce, by w przyszłym nadzór ograniczył swoje wydatki do 197 mln zł. Tylko że Komisja Nadzoru Finansowego nie jest finansowana z budżetu. Płacą na nią banki, firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne, firmy obecne na rynku kapitałowym. Resort finansów jest jedynie administratorem pieniędzy przekazywanych przez te instytucje, choć ustala też wysokość składki, jaką powinny zapłacić na swojego nadzorcę w następnym roku.
[wyimek]5,7 mln złotych o tyle ma być niższy w 2009 roku budżet Komisji Nadzoru Finansowego, zdecydował minister finansów[/wyimek]
I tak według obecnych reguł banki co kwartał płacą na nadzór 0,00525 proc. swojej sumy bilansowej (w sumie 140 mln zł); firmy ubezpieczeniowe 0,0665 proc. zebranej składki; fundusze emerytalnych 0,1064 proc. wpływów OFE. Pieniądze od nich nie trafiają jednak bezpośrednio do kasy KNF. Najpierw wpłacane są do publicznego budżetu, a następnie resort finansów przydziela KNF odpowiednią pulę na wydatki. Minister może jednak podwyższać ustalone limity, dla ubezpieczycieli nawet ponaddwukrotnie.
Jak już pisaliśmy, KNF domagała się zwiększenia przyszłorocznych wydatków o 2,2 proc. – Rynek finansowy rozwija się bardzo dynamicznie, a nadzorowane firmy prowadzą coraz bardziej wyrafinowaną działalność – argumentuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Tłumaczy, że urząd ma kłopoty z utrzymaniem specjalistów, szczególnie tych poszukiwanych na rynku.