Biura podróży działające w sieci spodziewają się, że kryzys może oznaczać dla nich wzrost obrotów.

– O tym, że Polacy polubili wybieranie miejsc wypoczynku bez ruszania się z wygodnego fotela, świadczą nasze obroty – wyjaśnia Mateusz Kazieczko, prezes Easygo.pl. – Jeszcze rok temu osiągnęliśmy 29,3 mln zł przychodów. W tym roku tylko do końca września sprzedaliśmy imprezy za 39,3 mln zł, a cały rok zamkniemy kwotą 50 mln zł. Liczymy, że w przyszłym podwoimy tę wartość.

Podobnie ambitne plany ma inny portal turystyczny Fly.pl. – O ile w 2008 roku nasze obroty wyniosą 18 mln złotych, to w przyszłym planujemy osiągnąć wzrost do 30 mln zł – mówi Grzegorz Bosowski, dyrektor Fly.pl. Z prognozy jego firmy wynika, że w 2011 roku wartość sprzedaży sięgnie 90 milionów złotych.

Czy to realne plany? Kazieczko i Bosowski uważają, że Polacy niezależnie od koniunktury będą wypoczywać, ale będą szukać szybszych i tańszych kanałów sprzedaży.

Potencjał wzrostu jest duży. Obecnie w Internecie sprzedaje się około 6 proc. wszystkich imprez turystycznych. Internetowe biura podróży muszą się jednak liczyć ze wzrostem konkurencji. Gdy tradycyjne biura będą zmuszone ciąć koszty, mogą przesunąć środek ciężkości swojej działalności w kierunku Internetu.