Rosyjski Urząd Statystyczny opublikował dane o stanie zaległości płacowych na pierwszego lutego. Na płace czeka pół miliona Rosjan. To ponad dwa proc. wszystkich zatrudnionych. W ciągu stycznia kwota zaległości wzrosła o 49 proc. do 6,96 mld rubli (199 mln dol.). Najwięcej (44 proc. całej kwoty) winny jest ludziom przemysł; 18 proc. - firmy transportowe; 12 proc. - budowlane i 9 proc. - rolne.

Ponad 85 proc. długów powstało w 2008 r szczególnie w ostatnim kryzysowym kwartale, gdy z braku środków obrotowych zakłady i firmy wstrzymywały produkcję lub bankrutowały. W Rosji nie ma systemu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, więc załogi takich firm muszą czekać dopóki kapitał spółki nie zostanie sprzedany. Często jednak okazuje się, że długi przedsiębiorstwa wobec państwa (podatki i obowiązkowe opłaty) przewyższają wartość majątku. Wtedy wszystko zagarnia państwo.

Wśród pół miliona Rosjan, którym pracodawcy zalegają z pensjami połowa to robotnicy przemysłowi; 13 proc. - rolni; 10 proc. - budowlani; 7 proc. pracownicy transportowi, a 5 proc. - ludzie kultury, służby zdrowia, nauczyciele i pracownicy socjalni czyli budżetówka.Najwięcej firm prywatnych zalega z pensjami w Krasnojarskim i Chabarowskim Kraju (Daleki Wschód) oraz w Czeczenii. Budżet państwa najopieszalej płaci swoi urzędnikom w republikach azjatyckich - Czerkieskiej i Buriackiej.