Żeby uregulować zadłużenie statyczny mieszkaniec Półwyspu Iberyjskiego potrzebuje 61 lat. Pierwsze ostrzeżenia, że zadłużenie mieszkańców Hiszpanii przekracza granice rozsądku Bank Europejski ogłosił w 2006 roku. Jednak o tego czasu rosło ono o 15 proc. rocznie. Obecnie, według informacji banków, liczba przyznawanych kredytów hipotecznych w porównaniu z sprzed dwóch lat spadła o 52 proc.
W praktyce banki przestały w ogóle udzielać takich kredytów. Według nowego, zaostrzonego prawa spłata raty nie może przekroczyć 30 proc. dochodu na jednego członka rodziny. Dla większości jest to bariera nie do przejścia. Do niedawna rata pochłaniała prawie połowę przychodów (46 proc.) teraz nawet 75 proc. Miesięcznie trzeba zarobić 2.876 euro co przy rosnącym bezrobociu i spadku wynagrodzeń jest coraz trudniejsze do osiągnięcia.
Nowe przepisy mówią też, że kredyt może być przyznany tylko na 40 lat. W Murcji, regionie na południu Hiszpanii, gdzie nieruchomości są najtańsze w całym kraju, 70 metrowe mieszkanie trzeba byłoby spłacać przez 49 lat. Szanse na zakup własnego M korzystając z kredytu hipotecznego w Madrycie, Barcelonie czy Kraju Basków są zerowe. Spłata zajęłaby dłużej niż 85 lat. Tymczasem na rynku do kupienia od zaraz jest milion mieszkań.
W chwili obecnej kredytów hipotecznych nie spłaca 5 proc. zadłużonych a 30 proc. deklaruje, że wkrótce nie będzie ich w stanie tego robić. Rząd podpisał z bankami porozumienie na mocy którego mają one zamrażać na dwa lata spłatę hipoteki bezrobotnym. Jednak przez kilka miesięcy tylko 254 osoby mogły skorzystać z takiego prawa.
Banki robią co mogą żeby nie wywiązywać się z tego zobowiązania. Kłopoty ze spłatą kredytów mają małe i średnie przedsiębiorstwa. Zalegają one bankom 2 miliardy euro a ich niewypłacalność wzrosła o 16 proc. Od początku roku ponad 21 tysięcy takich firm zostało zamkniętych.