Ekonomiści nie są już tak optymistyczni, jeśli chodzi o przewidywane w tym roku wpływy podatkowe, jak przed kilkoma miesiącami. Sądzą, że mogą one być wyższe zaledwie o 2 – 5 mld zł, a nie – jak podawał jeszcze nie tak dawno minister w Kancelarii Premiera Michał Boni – o 7 mld zł. W jego ocenie, dodając do tego zysk NBP, ostateczny wynik mógłby być nawet o 15 mld zł lepszy niż zakładana na cały rok dziura sięgająca 52,2 mld zł.
– Przy obecnych trendach w zakresie dynamiki dochodów i wydatków deficyt na koniec roku będzie zaledwie o 5 – 6 mld niższy od przewidzianego w ustawie budżetowej – przekonuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. –To i tak optymistyczne wyliczenie, bo zakładam, że NBP wypłaci 8 mld zł z zysku, a nie 4 mld zł, jak chce zarząd banku.
Ekonomista utrzymuje, że podobnie jak w I kw. także w dwóch następnych wpływy podatkowe będą nominalnie niższe niż w ubiegłym roku. Podkreśla on, że w pierwszych trzech miesiącach roku dochody podatkowe są nominalnie o 8,2 mld zł niższe niż w nienajlepszym przecież I kw. 2008 r. Spadki dotyczą dochodów podatkowych: pośrednie -1,3 mld zł, akcyza -2,3 mld zł, CIT -2,4 mld zł, PIT -300 mln zł. – Dlatego też doskonale rozumiem walkę rządu o każdy miliard wypłaty zysku banku centralnego – mówi Jankowiak. – W ten sposób bowiem jest szansa na obniżenie potrzeb pożyczkowych i utrzymanie zadłużenia w relacji do PKB poniżej 55 proc. Moim zdaniem to się jednak nie uda. Komisja Europejska prognozuje, że nasz dług na koniec tego roku sięgnie 57 proc. PKB.
Mniejszym pesymistą jest prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów. W jego ocenie wpływy podatkowe wcale nie są takie złe i nie wróżą kiepskiego wykonania w całym roku. – W pierwszych miesiącach zawsze jest słabiej, ale potem sytuacja się poprawia – utrzymuje ekonomista. – Dochody z VAT już zaczęły przyspieszać, tak więc przy kompromisowej wpłacie z zysku NBP na poziomie 6 mld zł całoroczny deficyt powinien być o około 8 – 10 mld zł niższy.
Prof. Stanisław Gomułka, ekonomista BCC, przyznaje, że popyt krajowy do końca roku może kuleć, ale z pewnością wzrośnie import, od którego zależy poziom wpływów z VAT. – Pamiętajmy, że rząd założył wzrost poziomu importu zaledwie o 3,2 proc., ja zaś sądzę, że sięgnie on między 10 a 20 proc. – wyjaśnia ekonomista. – Całoroczne dochody podatkowe muszą być wyższe niż zakładane 223,2 mld zł i to o 2 do 5 mld zł. Z jego wyliczeń wynika, że przy wpłacie z zysku banku centralnego 8 mld zł deficyt powinien być niższy o 10 – 13 mld zł.