W opinii gazety reforma rynku pracy, emerytalna i służby zdrowia oraz zmniejszenie pomocy dla rolników to przedsięwzięcia rekomendowane przez Komisję Europejską do przeprowadzenia dla zadłużonych krajów starej Europy. A nasi przywódcy – prezydent elekt Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk – są zaangażowani w reformę gospodarczą zarówno w Polsce, jak i Unii Europejskiej, której przewodnictwo Polska obejmie w lipcu 2011 roku.

Oczywiście „WSJ” zdaje sobie sprawę z trudności, jakie niesie za sobą podjęcie reform w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych i samorządowych. Wyrzeczenia, do jakich zostaną zmuszeni Polacy, mogą sprawić, że oddadzą oni swe głosy na opozycję, a PiS jest groźnym konkurentem, o czym świadczy fakt, że Jarosław Kaczyński zdobył aż 47 proc. głosów w wyborach prezydenckich.

Dlatego trzeba będzie poczekać do wyborów parlamentarnych w październiku 2011, żeby przekonać się, czy Komorowski otrzymał tyle głosów, żeby przeprowadzić swoje reformy, a jeśli tak się stanie – czy jest gotów poświęcić niebagatelny kapitał polityczny, żeby to zrobić. „W każdym wypadku nie może lekceważyć konstytucji, która określa, że nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB” – zaznacza dziennik.

„WSJ” podsumował, że w światowej gospodarce Polska może się teraz liczyć bardziej niż w przeszłości.

Zdaniem Łukasza Tarnawy, głównego ekonomisty PKO BP, cenzurka „WSJ” została wystawiona na piękne oczy. – Pierwszej weryfikacji rzeczywistych działań należy się spodziewać pod koniec lipca, kiedy rząd przedstawi budżet na przyszły rok – wyjaśnia ekonomista. – Inwestorzy i otoczenie rynkowe czekają na konkrety, kredyt zaufania się kończy