tym różni się od obecnych zapisów, że dotyczy wszystkich funduszy, a nie tylko Funduszu Spójności, oraz że nałożenie kary jest znacznie łatwiejsze. Ma o tym decydować KE, a nie – jak obecnie – Rada UE, czyli rządy państw członkowskich, na wniosek Komisji. W praktyce obecny przepis nigdy nie był stosowany.
Ta część propozycji KE ma wyraźnie charakter polityczny, bo ekonomiści nie znajdują uzasadnienia dla jej stosowania; uważają wprowadzenie takich regulacji za niemożliwe. – Nie można zawieszać płatności na już rozpoczęte projekty, co najwyżej zobowiązania – uważa Daniel Gros, dyrektor brukselskiego instytutu CEPS. Według niego w praktyce nie będzie to stosowane. – Przecież w kryzysie Grecja dostaje nawet łagodniejsze warunki wykorzystania funduszy – mówi.
Komisja skontroluje
Cały dokument mówi o bardziej efektywnym i skoncentrowanym wydawaniu unijnych pieniędzy, co było postulowane przez Polskę. KE proponuje uwarunkować wypłatę pieniędzy ex ante. Kraj będzie musiał udowodnić, że jest w stanie zaabsorbować przyznane mu środki, oraz zgłosić projekty, które są zgodne z unijnymi priorytetami, takimi jak innowacyjność, badania i rozwój, małe i średnie przedsiębiorstwa, gospodarka niskowęglowa.
W czasie trwania nowej wieloletniej perspektywy budżetowej KE sprawdzi, czy kraj wykonuje te priorytety, i w razie czego będzie mogła zawiesić wypłatę pieniędzy. Albo przyznać najlepszym dodatkowe fundusze. Powstaje bowiem ogólna unijna rezerwa dla najlepszych – w wysokości 5 proc. całości funduszy. – W kryzysie nie można rozpraszać pieniędzy. Trzeba je wydawać ostrożnie i na wspólnie uzgodnione priorytety. Inne można finansować z własnych budżetów – mówi „Rz" Jan Olbrycht, eurodeputowany PO, członek Komisji Rozwoju Regionalnego w Parlamencie Europejskim. Według niego Polska powinna sobie poradzić z wyższymi wymaganiami, bo nie jest wymieniana wśród państw, które marnują unijne pieniądze. Za pozytywne uważa także tzw. kompleksowe podejście, czyli możliwość realizowania strategii rozwojowych z kilku unijnych funduszy. – Region będzie mógł przedstawić projekt, który będzie zawierał pieniądze i na budowę infrastruktury, i na szkolenia. Nastąpi przeniesienie zarządzania na niższy poziom – mówi europoseł.
Projekt przewiduje utworzenie nowych kategorii regionów, tzw. przejściowych, których poziom PKB przekroczył już 75 proc. unijnej średniej, ale jest niższy od 90 proc. Dodatkowo wyróżnia się te, które w obecnej perspektywie finansowej 2007 – 2013 są w grupie najbiedniejszych. To np. Mazowieckie. Dostanie ono nieco mniej pieniędzy niż najbiedniejsi, ale ciągle więcej niż te regiony, które od dawna są powyżej 75 proc. unijnej średniej. Będzie też miało nieco wyższą stopę współfinansowania. Dla najbiedniejszych udział unijny pozostanie na poziomie 85 proc., dla Mazowieckiego będzie wynosił 75 proc.
Opinia: Benedicta Marzinotto, ekspertka Instytutu Bruegela w Brukseli
W związku z kryzysem w Grecji od pewnego już czasu umacnia się przekonanie, że coś trzeba zrobić z unijnymi funduszami. I że Grecja nie zasługuje na pomoc strukturalną, bo źle się zachowywała. Wydaje mi się jednak, że to jest kontrowersyjna teza – karanie kraju, który właśnie znalazł się w trudnej sytuacji. Nie powinno się karać po fakcie, za osiągnięte gorsze wyniki gospodarcze. Ale można, i należy, stworzyć system sankcji działających z wyprzedzeniem, na przykład nie wypłacać pieniędzy krajowi, który nie ma odpowiedniej struktury fiskalnej czy konstytucyjnej zasady limitu długu publicznego. Nie chodzi o karanie kraju, ale zmuszenie go do reform. A do tego lepiej nadają się sankcje stosowane z wyprzedzeniem niż te nakładane już w kryzysie.