Choć niektórzy unijni decydenci przebąkują o możliwości wyrzucenia Grecji ze strefy euro, to wciąż odsuwają od siebie myśl o całkowitym rozpadzie eurolandu. Historia wykazała już jednak, że unie walutowe są bardzo podatne na katastrofy. Stary Kontynent był już wielokrotnie areną powstawania i rozpadu takich przedsięwzięć. W tym wyrzucenia Grecji z unii walutowej w 1908 r. za dokonywanie fałszerstw.
„Już za jakiś czas Europa będzie miała wspólną walutę, a Wielka Brytania zachowa własną" – w ten sposób brytyjski „The Economist" komentował w 1860 roku modne ówcześnie pomysły unii walutowych. Takie strefy wspólnej monety powstawały już na różną skalę w starożytności i średniowieczu. I działały zaskakująco dobrze – być może z powodu małego stopnia skomplikowania ówczesnych gospodarek. Artykuł w „The Economist" dotyczył jednak nie do końca przemyślanego pomysłu forsowanego przez ambitnego francuskiego władcę, Napoleona III: Łacińskiej Unii Monetarnej.
Łaciński fantom
Zalążkiem tej wspólnoty była rewolucja w Belgii w 1830 r., po której zwycięstwie Bruksela wyrwała się spod kurateli Hagi i przyjęła franka francuskiego jako własną walutę. W 1848 r. Francja i Belgia utworzyły unię monetarną ze Szwajcarią, przewidującą powiązanie kursów pieniądza. W 1861 r. dołączyły do niej (wciąż nie całkiem zjednoczone politycznie) Włochy. Cztery lata później te cztery państwa podpisały w Paryżu konwencję tworzącą Łacińską Unię Monetarną. Później przystąpiły do niej: Państwo Kościelne, Hiszpania, Grecja, Rumunia, Bułgaria, Wenezuela, Serbia, San Marino i Duńskie Indie Zachodnie (obecnie Wyspy Dziewicze, terytorium USA). W sposób nieformalny i jednostronny uczestniczyła w niej też Albania, która uznała, że nie opłaca jej się bić własnej monety.
Ta unia mocno się różniła od strefy euro. Przede wszystkim jej państwa członkowskie zachowały swoje waluty narodowe. Ustaliły jednak wzajemne kursy wymiany na 1:1 i ujednoliciły standardy bicia monet. Ustalono, że podstawowa jednostka (np. 1 frank, 1 drachma) ma zawierać 4,5 g srebra, a większe nominały 0,29 g złota na jednostkę (np. 10 lirów 2,9 g). Unia nie miała wspólnego banku centralnego, ale tworzące ją państwa musiały przestrzegać zasad chroniących przed inflacją, np. tego, by wartość wybitych monet nie przekraczała 6 franków na obywatela. Banki centralne państw członkowskich zgodziły się wymieniać monety srebrne na złote według kursu 15,5 g srebra do 1 g złota. Ta zasada stała się jedną z głównych przyczyn upadku unii.
Pierwszy gwóźdź do jej trumny został wbity przez kard. Giacomo Antonellego, skarbnika Państwa Kościelnego. Oszukiwał on pozostałe państwa, bijąc monety gorszej próby i wymieniając je na pełnowartościowe franki, liry i pesety. Brak wspólnego banku centralnego sprawiał, że trudno było pilnować standardów. Na początku XX w. fałszerstw na masową skalę dopuszczała się też Grecja, bijąc niepełnowartościowe złote monety. Z tego powodu kraj został wyrzucony z Łacińskiej Unii Monetarnej na sześć lat przed I wojną światową. Wielka wojna zadała unii ostateczny cios – zawieszono wtedy standard złota. Rządy powiększały deficyty i drukowały na masową skalę pieniądze. Po wojnie Francja przestała bić monety odpowiadające standardom unii. Struktura była więc praktycznie martwa. Formalnie rozwiązano ją jednak dopiero w 1926 r.