Oczekiwania są bardzo wysokie. Jeśli Europejski Bank Centralny im nie sprosta, rynki wejdą znów na ścieżkę spadków – wróżył przed wczorajszym posiedzeniem rady zarządzającej EBC Gilles Moec, ekonomista ds. europejskich w Deutsche Banku.
Frankfurcka instytucja najwyraźniej jednak spełniła pokładane w niej nadzieje. – Draghi pogrzebał wszelkie wątpliwości, że nie zrobi tego, co obiecał, i tym razem to wystarczy – komentował entuzjazm inwestorów Carsten Brzeski, ekonomista z banku ING. Inni eksperci wskazywali, że oczekiwania inwestorów rozładowały nieco środowe przecieki dotyczące zamiarów EBC. Czwartkowe oficjalne komunikaty frankfurckiej instytucji oraz wystąpienie Draghiego tylko te doniesienia potwierdziły.
-0,2 proc. według EBC co najmniej o tyle skurczy się w tym roku PKB eurolandu. Maksymalnie zaś o 0,6 proc.
Giełdy jednak zareagowały euforią. Paneuropejski indeks Stoxx 600 zyskał ok. 2,3 proc, a polski WIG20 1,6 proc. Główne wskaźniki giełd w Madrycie i Mediolanie wzrosły po ponad 4 proc. Indeksy w USA poszły w górę o około 2 proc. Drożały też inne aktywa, zaliczane przez inwestorów do kategorii ryzykownych, w tym złoty. Euro kosztowało wczoraj już tylko 4,12 zł, w porównaniu z ponad 4,20 w środę. Za franka chwilowo trzeba było zapłacić tylko 3,41 zł, podczas gdy w środę ponad 3,50 zł.
Gwałtownie drożały obligacje państw z obrzeży eurolandu, które EBC może skupować w ramach zapowiedzianych wczoraj operacji OMT. Rentowność (porusza się odwrotnie do ceny) hiszpańskich papierów dwuletnich spadła do 2,9 proc., a włoskich poniżej 2,3 proc. W obu przypadkach był to poziom notowany ostatnio na przełomie marca i kwietnia, gdy EBC przerwał poprzedni program skupu obligacji skarbowych, SMP. A pod koniec lipca rentowność hiszpańskich i włoskich obligacji przekraczała już zdecydowanie 6 proc.