Najlepsze w świecie zaoczne studia dla kadry menedżerskiej wyższego szczebla są dziś w Chinach – wynika z tegorocznego rankingu programów Executive MBA „Financial Times". Już nie tylko na pozycji lidera, ale na dwóch pierwszych miejscach uplasowały się studia prowadzone w Chinach. Co prawda nie są to na razie autorskie chińskie programy, ale MBA realizowane w partnerstwie z renomowanymi szkołami biznesu w USA, Wielkiej Brytanii i Francji, jednak i tak potwierdzają mocną pozycję Państwa Środka w edukacji menedżerskiej, w którą mocno tam inwestowano w ostatnich latach. Widać to także po pierwszej pięćdziesiątce zestawienia, w której znalazło się aż 12 studiów EMBA prowadzonych na chińskich uczelniach. Uczelnie z naszego regionu reprezentuje w tej grupie tylko warszawska Akademia Leona Koźmińskiego ze swym autorskim programem Executive MBA. W zestawieniu ALK znalazła się zaraz za University of Minnesota, a wyprzedziła tak znane szkoły biznesu jak Rotterdeam School of Management czy Erasmus University.
– Satysfakcja z wyniku naszego EMBA jest tym większa, że prowadzimy program autorski pod własną marką i nie wspieramy się szeroko znaną uczelnią amerykańską czy brytyjską – podkreśla rektor ALK prof. Witold Bielecki. Podobnie jak w innych rankingach MBA, także i w tym oceniającym 100 najlepszych Executive MBA, największy wpływ na pozycję uczelni mają zarobki absolwentów. Liczą się też ich awans oraz osiągnięte cele zawodowe. Lider rankingu, którym już po raz piąty został amerykańsko-chiński Kellog-HKUST EMBA, wygrał m.in. najwyższą średnią płac swych absolwentów, którzy zarabiają ponad 416,8 tys. dolarów rocznie. Średnie zarobki absolwentów ALK są prawie trzykrotnie niższe. Ale spora jest też różnica w cenie studiów. Podczas gdy dwuletnie EMBA na Koźmińskim kosztuje 47,8 tys. zł, to cena za dwuletni, także zaoczny program lidera rankingu jest prawie dziesięć razy wyższa (152, 6 tys. dolarów).