W związku z agresją rosyjską na Krymie szczyt UE 20–21 marca postanowił zwiększyć niezależność energetyczną Wspólnoty. Komisja Europejska została zobowiązana do przygotowania do czerwca szczegółowych propozycji dotyczących mechanizmów negocjacji dostaw z krajami trzecimi. A także przyspieszenia budowy łączników energetycznych między państwami członkowskimi. Polska ma też nadzieję, że dążenie do większej niezależności energetycznej poprawi atmosferę wokół gazu łupkowego, do tej pory źle widzianego w wielu państwach UE.
Donald Tusk, trochę na wyrost, mówi już nawet, że w czerwcu powstanie unia energetyczna. A w przyszłości, jak wczoraj powiedział premier, dołączy do tej unii Ukraina.
Polski postulat odrzucony
Ale rosyjskie działania to również świetny argument dla zwolenników walki ze zmianą klimatyczną, do których Polska nie należy. Bo niezależność energetyczną można przecież zwiększać poprzez zmniejszenie zużycia energii, inwestycje w źródła odnawialne oraz wszelkiego rodzaju czyste technologie. Dlatego przywódcy na ostatnim spotkaniu w Brukseli nie zgodzili się na forsowany przez Polskę postulat odłożenia na dalszą przyszłość decyzji o celach klimatycznych na 2030 rok.
– Ostateczna decyzja w sprawie nowej polityki zapadnie tak szybko, jak się da, ale nie później niż w październiku 2014 r. – brzmi fragment wniosków z ostatniego szczytu. Polska do ostatniej chwili namawiała unijnych partnerów, żeby wstrzymać się z decyzją o nowych ambitnych celach przynajmniej do końca roku. Bo inni światowi truciciele przedstawią swoje zamiary na początku 2015 r., a nowe globalne porozumienie ma być uzgodnione na konferencji w Paryżu w grudniu 2015 r. Polsce nie udało się też zapisać we wnioskach ze szczytu zdania wskazującego na wyraźny związek między celem unijnym a celem światowym. Może się więc zdarzyć, jak jest to obecnie, że Unia wyznaczy sobie poziom redukcji emisji CO2, a inne kraje tego nie zrobią.
– W toku przygotowań do szczytu 13 państw, w tym trzy największe, było za szybkim ustaleniem ambitnego celu. Wyraźnie przeciwne były kraje Grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgaria i Rumunia – mówi nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata. Jego zdaniem przesunięcie decyzji na kolejny szczyt w czerwcu lub najpóźniej w październiku nie zmieni celu ogólnego redukcji CO2. – Zostanie on wyznaczony na poziomie 40 proc. w 2030 r., jak proponuje Komisja Europejska. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, jest to scenariusz bazowy – podkreślił.