W budownictwie może zabraknąć rąk do pracy
Mimo słabych listopadowych danych produkcji budowlano-montażowej podanych przez GUS, wkrótce możemy oczekiwać boomu, którego kulminacja prawdopodobnie nastąpi w latach 2016-2017 r. – ocenia Piotr Cieśliński, konsultant Antal Engineering and Operations.
Ekspert dodaje, że z jednej strony to dobry sygnał dla branży, z drugiej – ostrzeżenie dla firm, że ponownie jak w latach ubiegłych, mogą zetknąć się z niedoborem kadry.
W środę GUS podał, że w ujęciu rocznym, w listopadzie, odnotowano spadek o 1,1 procent uwzględniając czynniki sezonowe, jednak jak wskazują dane za okres styczeń-listopad br., produkcja budowlano-montażowa była o 3,1 procent wyższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy odnotowane prawie 14-procentowy spadek. Piotr Cieśliński podkreśla, że taka sytuacja może wynikać z tego, iż obecnie wszystkie projekty przewidziane na perspektywę dofinansowania przez UE na lata 2007-2013 zostały zakończone, a inwestycje zaplanowane na lata 2014-2020 są w początkowej fazie realizacji. Przedstawiciel Antal Engineering and Operations zaznacza, że widoczny wzrost prowadzonych inwestycji w tym obszarze może rozpocząć się już pod koniec 2015 r. Jego zdaniem możliwa jest powtórka z lat 2009-2011, kiedy kumulacja inwestycji spowodowała brak dostępności odpowiednich specjalistów na rynku. – W momencie zakończenia projektów realizowanych w ramach poprzedniej perspektywy na lata 2007-2013, firmy dość mocno ograniczyły swoje zasoby kadrowe, pozostawiając w swoich szeregach niezbędne minimum. Sytuacja na rynku w najbliższym czasie powinna ponownie nabrać dynamizmu, w związku z rozpoczęciem nowych projektów w ramach perspektywy 2014-2020. Powoli więc możemy mówić o powrocie sytuacji rynku kandydata – podkreśla przedstawiciel Antal Engineering and Operations.
Pracodawcy w obliczu wzmożonej liczby projektów w jednym okresie mogą stanąć przed naprawdę ciężkim zadaniem. – Popyt na doświadczonych kandydatów o odpowiednich kwalifikacjach znów może przewyższyć podaż, co w konsekwencji pociągnie za sobą konieczność weryfikacji budżetów rekrutacyjnych – ostrzega Piotr Cieśliński.