Nowe wybory parlamentarne oznaczają w Polsce z reguły dymisję dla kierownictwa agencji rządowych. Dlatego zdziwienie budzi prowadzona nawet po ogłoszonych wynikach wyborów parlamentarnych, wygranych przez opozycję, rekrutacja na stanowisko prezesa PARP.
Konkurs ogłoszono w sierpniu, zaraz po odwołaniu poprzedniego prezesa, Dariusza Budrowskiego. Jednak sama rekrutacja może budzić zdziwienie, ponieważ nowy prezes porządzi agencją miesiąc do dwóch i z największym prawdopodobieństwem zostanie odwołany zaraz po utworzeniu nowego rządu. Fotel szefa PARP (oraz stanowisk kierowniczych) jest bowiem od lat politycznym trofeum miedzy partiami koalicji. Dziś agencja jest nadzorowana przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, kierowane przez Grzegorza Pudę z Prawa i Sprawiedliwości.
Małgorzata Zielińska, b. podsekretarz stanu w MIiR
Budzi zdziwienie też sama organizacja tego konkursu: agencja umieściła w środę na swojej stronie listę kandydatów, którzy doszli do finału konkursu, ale nie samego zwycięzcy. To rzadko spotykana praktyka, w piątek po południu agencja nadal nie zna nazwiska nowego prezesa.
A kandydatów jest troje. Prawdopodobnie zwycięzcą jest Robert Kłosowski, do sierpnia prezes fundacji Platformy Przemysłu Przyszłości, utworzonej w 2019 r. Według doniesień TVN największy wpływ na stanowiska w tej fundacji ma Partia Republikańska Adama Bielana. W ubiegłym tygodniu MFiPR ogłosiło konkurs na stanowisko członka zarządu Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości, tej samej, w której prezesem był Robert Kłosowski.