Impulsem do szokująco szybkiego umocnienia tureckiej waluty (największej dziennej aprecjacji od 1994 roku) były wypowiedzi prezydenta Recepa Erdogana po wieczornym posiedzeniu rządu tureckiego. Ogłosił on program mający chronić depozyty denominowane w krajowej walucie przed wstrząsami na rynku. Rząd będzie pokrywał straty właścicieli tych depozytów, jeśli deprecjacja liry będzie większa od oprocentowania lokat oferowanego przez banki.
- Od tej pory, nikt z naszych obywateli nie będzie musiał zmieniać depozytów z liry na inne waluty - powiedział Erdogan. Władze dostarczą też eksporterom kontrakty terminowe pomagające im się zabezpieczyć przed zmiennością na rynku walutowym. Rząd zwiększy też z 25 proc. do 30 proc. swoją dopłatę do składek na prywatne ubezpieczenia emerytalne.
Czytaj więcej
Lira turecka była w poniedziałek rano rekordowo słaba, po tym jak prezydent Recep Erdogan stwierdził, że islam wymaga niskich stóp procentowych.
- Turcja nie ma zamiaru wykonać najmniejszego kroku wstecz od gospodarki wolnorynkowej i mechanizmu wolnej wymiany waluty - zapewnił Erdogan.
Choć nie wycofał się on z przekonania o konieczności prowadzenia luźnej polityki pieniężnej, to jego zapowiedzi dotyczące działań antykryzysowych stały się impulsem do „wyciskania” krótkich pozycji zajmowanych przez inwestorów na lirze.