Czwartkowa konferencja prezesa Europejskiego Banku Centralnego zaszokowała inwestorów. Co prawda zgodnie z oczekiwaniami bank pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie (główna wynosi 4 proc.), ale wbrew jakimkolwiek prognozom Jean Claude Trichet zasygnalizował możliwość podwyżki stóp za miesiąc. Ma to ogromny wpływ również na decyzje Rady Polityki Pieniężnej.
Chociaż gospodarka strefy euro zwalnia, Trichet nie zostawia wątpliwości. – Ryzyko wzrostu inflacji się zwiększyło. Rozważaliśmy możliwość podniesienia stóp na naszym następnym posiedzeniu, chociaż nie jest to jeszcze pewne – powiedział. Nikt nie spodziewał się takich słów od bardzo ostrożnego zwykle prezesa. Ale wzrost inflacji do 3,6 proc. w maju (cel EBC wynosi „poniżej, ale blisko 2 proc.“) najwyraźniej przestraszył go.
Reakcja rynków była natychmiastowa. Europejskie indeksy giełdowe po porannym wzroście zaczęły spadać. W Polsce rentowność pięcio- i dziesięcioletnich obligacji gwałtownie wzrosła – aż o 13 pkt bazowych (0,13 pkt proc.). Oczekiwania, że RPP jeszcze tylko raz w tym roku podniesie stopy procentowe stają się nierealne. – Jest prawdopodobne, że będzie potrzebna więcej niż jedna podwyżka – mówi Dariusz Filar, członek RPP. Obecnie główna stopa NBP wynosi 5,75 proc., ale na koniec czerwca może zostać podwyższona do 6 proc.