W maju produkcja sprzedana przemysłu była o 2,3 proc. wyższa niż przed rokiem i o 8,5 proc. mniejsza od odnotowanej w kwietniu, kiedy to wzrosła o 15,1 proc. Oczekiwania rynku były bardziej optymistyczne – analitycy szacowali wzrost na 7,4 proc. Ministerstwo Finansów nie zweryfikowało swojego szacunku wzrostu gospodarczego na II kwartał. Nadal ma on wynieść około 6 proc.
– To nie jest tragedia – uspokaja były minister finansów Mirosław Gronicki. – Należy się spodziewać lekkiego osłabienia aktywności, co, sądząc po wynikach, już następuje.
Osłabienie nie jest jednak równomierne. Główną siłą napędową produkcji było przetwórstwo przemysłowe ze wzrostem na poziomie 2,9 proc. rok do roku przy spadku w górnictwie o 3,8 proc. i spadku w wytwarzaniu energii o 3,5 proc. Wzrost produkcji przemysłowej nastąpił w 14 spośród 29 działów przemysłu, w tym najszybszy w sprzęcie RTV (21,2 proc.), produkcji samochodów (16,9 proc.), maszyn i urządzeń (13,7 proc.). Najgłębsze spadki odnotowano w produkcji pozostałego sprzętu transportowego (-16,5 proc.) oraz produkcji z drewna (-10,7 proc.).
Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale, przyczyn osłabienia doszukuje się wyłącznie w tym, że mieliśmy dwa długie weekendy w minionym miesiącu. – W takim kraju jak Polska to ma ogromne znaczenie – podkreśla ekonomista. – Myślę, że gdyby to był normalny miesiąc, wzrost wyniósłby 7 – 10 proc.
Także Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers, uważa, że nawet uwzględniając weekendy, produkcja wzrosła rok do roku zaledwie o połowę tego, czego oczekiwał rynek – o 3,4 proc., i spadła aż o 4,3 proc. w relacji do kwietnia. Od początku roku zaś waha się raz w górę, raz w dół – w styczniu wzrosła o 6 proc. miesięcznie, w kwietniu o 2,6 proc., z kolei w marcu mieliśmy spadek o 3,9 proc. Ryszard Petru, główny ekonomista BPH, sądzi, że dane te nie powstrzymają banku centralnego od czerwcowej podwyżki stóp procentowych.