Z ankiety przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą” wśród ekonomistów dziesięciu banków wynika, że powinniśmy się przygotować na płacenie do końca roku za euro około 3,3 – 3,4 zł. Najgorszy scenariusz roztacza Bank of America, który prognozuje spadek wartości złotego nawet do poziomu 3,5 zł. Wszyscy są zgodni co do tego, że czasy szybkiego umacniania złotego mamy już za sobą.
Odwrót inwestorów od naszej waluty nastąpił w ciągu ostatniego miesiąca. Jeszcze 18 lipca za euro płaciliśmy 3,22 zł, wczoraj 3,33 zł.
– Złoty jest obecnie przewartościowany – uważa Marcin Bilbin, analityk banku Pekao SA. – Jego osłabienie jest więc przesądzone. Do końca roku kurs naszej waluty względem euro może okresowo skoczyć do 3,4 zł, a w przyszłym ustabilizuje się na poziomie 3,4 – 3,45 zł – prognozuje.
– Jeśli dolar nadal będzie się umacniał wobec euro, a inwestorzy wciąż będą przelewać kapitał za ocean, spadek wartości złotego może być głębszy, niż dziś szacują ekonomiści – przestrzega Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Słabszy złoty oznacza, że importerzy więcej zapłacą za sprowadzane towary, co może się odbić na cenach w sklepach. – Przy wielkich kontraktach nawet kilkugroszowe wahnięcie ceny pieniądza ma znaczenie – mówi Piotr Kalisz z City Handlowy.