Z szacunków „Rz” wynika, że 16 dużych miast wydało w ubiegłym roku na inwestycje ok. 7,5 mld zł. To prawie 10 proc. mniej, niż ostatecznie planowały przeznaczyć na ten cel. Ale o ok. 1 mld zł więcej, niż wydały rok wcześniej. Plan na ten rok jest jeszcze bardziej ambitny. Metropolie chcą wydać aż 11 mld zł. To ok. 1/5 wydatków zaplanowanych przez wszystkie samorządy w Polsce.
– Jestem skarbnikiem od 2001 r. i aż takiej mobilizacji do zrealizowania planów inwestycyjnych jeszcze nie widziałam. Mierzymy siły na zamiary i jesteśmy optymistami – mówi Danuta Kamińska, skarbnik Katowic.
Apetyty w tym roku są duże, bo włodarze oczekują, że pieniądze unijne zaplanowane na okres 2007 – 2013 r. wreszcie zaczną płynąć szerokim strumieniem. Bodźcem do realizacji będą też przyszłoroczne wybory samorządowe. – Miasta nie będą rezygnowały z inwestycji, nawet kosztem większego zadłużania się – mówi nasz rozmówca.
Skarbnicy zauważają jednak możliwe problemy w realizacji ich planów. – Nie wszystko od nas zależy. Nie wiemy, czy wszystkie zaplanowane projekty zostaną zakwalifikowane do finansowania ze środków unijnych. Problemem są też procedury przetargowe, a dokładnie możliwość odwołania się zainteresowanych stron. To bardzo wydłuża realizację projektu – mówi Danuta Kamińska.
Na poziom inwestycji wpłynąć też mogą problemy z pożyczeniem pieniędzy wynikające z kryzysu. Z kredytów i obligacji miasta muszą uzyskać ok. 6 – 7 mld zł. Poza nimi i środkami unijnymi korzystają z dochodów majątkowych, prywatyzacyjnych oraz oszczędności.