Minister finansów Jacek Rostowski zarzucił kłamstwo byłemu wiceministrowi finansów Stanisławowi Gomułce, który przypomniał, że już w ubiegłym roku w kasie państwa zabrakło 8 mld zł dochodów w stosunku do tego, co zaplanował rząd. W czwartkowej rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” powiedział, że nie wie, skąd ekonomista ma te dane. Dodał, że on nie posiadał żadnych analiz sugerujących tak duże spowolnienie w Polsce.
Tymczasem na stronach Ministerstwa Finansów na bieżąco publikowano dane, które pokazywały dochody państwa po każdym miesiącu roku w stosunku do wcześniej ułożonego planu. Wynika z nich, że już w sierpniu rzeczywiste wpływy zaczęły odbiegać od tego, czego spodziewał się rząd. Co miesiąc do końca roku odnotowywano o kilka miliardów niższe wpłaty. – Na koniec grudnia okazało się, że dochody podatkowe są w sumie o około 8 mld zł niższe, a łącznie z dochodami z Unii Europejskiej zabrakło 25,5 mld zł – wyjaśnia Stanisław Gomułka. Dodaje, że to nie są jego dane, ale dane resortu finansów, dlatego oburza się, że minister Rostowski nazywa go kłamcą.
Z zestawienia przygotowanego przez analityków MF wynika, że wpływy z podatków od firm zrealizowano w 100 procentach, wyższe były wpłaty z podatków od osób fizycznych, ale niestety dochody z podatków pośrednich, czyli akcyzy i VAT, zrealizowano w dużo gorszym stopniu, niż założono. – Tylko w przypadku VAT wpływy okazały się o 12 mld zł niższe – przypomina Gomułka. Przedstawiciele ministerstwa tłumaczyli wówczas, że to poprzedni rząd zbyt optymistycznie wyliczył spodziewane dochody, a gospodarka zaczęła w 2008 r. zwalniać i stąd różnica.
– Niestety ten sam błąd popełnił również Jacek Rostowski – wyjaśnia profesor Stanisław Gomułka. – Szacunki dochodów przygotowywał w pierwszej połowie roku na podstawie dużo lepszych wskaźników makroekonomicznych niż przedstawiane obecnie. Wówczas spodziewano się, że wzrost PKB sięgnie 4,8 proc., a dziś mówi się nawet o stagnacji czy niewielkiej recesji.
Dlatego ekonomiści wyliczają, że w stosunku do zapisanych w ustawie budżetowej dochodów na poziomie 303 mld zł może zabraknąć w skali całego roku od 20 do 25 mld zł.