– Ministerstwo Obrony Narodowej nie przygotowuje żadnych zmian ustawy gwarantującej wydatki na obronność kraju na poziomie 1,95 proc. PKB – zapewnia "Rz" Janusz Sejmej, rzecznik MON. Takich prac nie prowadzi też resort finansów bo – jak wyjaśniło biuro prasowe ministerstwa – nie leży to w jego kompetencjach.
Niższe nakłady na obronność to jeden z niewielu pomysłów ministra finansów na obniżenie deficytu finansów publicznych, który w 2009 r. wyniósł 7,1 proc. PKB (obok reform: rent, emerytur mundurowych i wprowadzenia reguły wydatkowej, a potem stabilizacyjnej). Jak dotąd resort finansów zaprezentował tylko projekt ustawy wprowadzającej regułę wydatkową odnoszącą się do wydatków nieregulowanych ustawami. Ma ona ograniczać ich wzrost do poziomu inflacji plus 1 pkt proc. Ale efektem jej wprowadzenia będą niewielkie oszczędności, sięgające w 2011 r. 3 mld zł.
Więcej – zwłaszcza w długoletniej perspektywie – przyniosłyby pozostałe zmiany, czyli ograniczenie rent i emerytur mundurowych oraz zmniejszenie wydatków na obronność. – Będę proponował, żeby ustawę dotyczącą wydatków na obronność znowelizować, aby obniżyć trochę ten współczynnik, bo 1,95 proc. PKB na zbrojenia w Polsce jest współczynnikiem za wysokim – deklarował kilka dni temu premier w "Kropce nad i" w TVN 24. Kilka dni później w tym samym programie minister finansów Jacek Rostowski obiecywał, że wprawdzie Bronisław Komorowski opowiedział się w kampanii wyborczej za utrzymaniem wydatków na obronę narodową na poziomie 1,95 proc. PKB, ale on chce innego rozwiązania. – Chcę, żeby owe wydatki były elastyczne, a nie gwarantowane – wyjaśnił Rostowski. – Chciałbym, aby wojsko musiało wydatki uzasadniać – dodał. Ale jak wyjaśnia biuro prasowe MF, Rostowski nie może nic zrobić, aby tak się rzeczywiście stało, bo "nie ma odpowiednich narzędzi".
MON nie zamierza dobrowolnie rezygnować z pieniędzy. – Otrzymaliśmy wskaźniki do określenia planu wydatków na 2011 r. – wyjaśnia płk Wiesław Grzegorzewski z MON. – Jest on przygotowywany na podstawie zasady gwarantującej wydatki na poziomie 1,95 proc. PKB. Także w innych resortach nie toczą się żadne prace, w wyniku których miałyby wkrótce zostać ogłoszone jakiekolwiek reformy.
Zdaniem prof. Andrzeja Wernika z Akademii Finansów przy braku zdecydowanych działań nie ma co liczyć na znaczne obniżenie deficytu finansów publicznych. – Minister może ciąć wydatki, co ograniczy wzrost deficytu finansów publicznych, ale bez reform do poziomu 3 proc. PKB długo nie dojdziemy – zaznacza ekonomista. – Chyba, że rząd zdecyduje się na daleko idące ograniczenie wydatków inwestycyjnych.