Paweł Arndt, poseł PO, uspokaja, że ani resort finansów, ani rząd nie przedstawili żadnych ostatecznych propozycji objęcia banków nowym podatkiem. Jego zdaniem taka propozycja wymagałaby poważnej analizy, bo, jak zaznacza, nasz system bankowy nie wywołał kryzysu finansowego podobnego do tego, jaki miał miejsce w innych krajach. – Trudno więc wyobrazić sobie argumentację wprowadzenia takiego podatku – dodaje poseł Arndt. Z naszych informacji (pisała o tym „Rz” w piątek) wynika, że ministerstwo finansów w ramach prac nad wieloletnim planem finansowym zastanawiało się nad wprowadzeniem w Polsce na kilka lat podatku bankowego w wysokości 0,03 – 0,04 proc. aktywów, co miałoby dać 1,4 – 1,5 mld zł podatku przez trzy lata. Na razie wciąć to prace studyjne.
[wyimek]1,5 mld zł na taką kwotę Ministerstwo Finansów wstępnie szacowało wpływy z podatku bankowego[/wyimek]
Projekt ustawy o specjalnym podatku dla banków przygotowuje jednak SLD, która zamierza wprowadzić poważniejsze obciążenie, bo taksa miałaby wynieść 0,3 proc. aktywów. Podobno propozycja ta, jak się dowiedzieliśmy, ma zwolenników wśród części PSL. Oficjalnie jednak nie udało się nam tego potwierdzić.
Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że zastosowanie podobnej formuły podatku jak na Węgrzech to czysta fiskalizacja. – Nasze banki są już obciążone składkami na Bankowy Fundusz Gwarancyjny – przypomina Maciej Krzak, ekonomista Fundacji CASE. – Jeśli więc nowa danina ma zabezpieczać przed kryzysem, to powinno się co najwyżej zastanowić nad wysokością składki, a nie wprowadzać nowy podatek. Ekonomista uważa, że nie powinniśmy obciążać poszczególnych branż po to, by stabilizować finanse publiczne. – Doprowadzimy do absurdu, do podatku dla branży samochodowej czy na przykład dla górnictwa.
Podobnie uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: – Taki podatek nakładany jest w krajach, gdzie rządy bazują na niskich instynktach populistycznych: system bankowy odpowiada za kryzys, więc teraz musi zapłacić. Tyle że u nas system bankowy nie jest tak rozwinięty jak w innych krajach i nie spowodował kryzysu. Podkreśla, że taka propozycja nie ma wiele wspólnego z reformą finansów publicznych, za to może się spotkać z niewielkim oporem politycznym.