Wysokość budżetowych dotacji na ważne dla gospodarki inwestycje ma w latach 2011 – 2020 wynieść łącznie 727 mln zł – wynika z dokumentu, do którego dotarła „Rz”. Nowy program określający wartość i system przyznawania wsparcia przygotowało właśnie Ministerstwo Gospodarki. Jeśli zatwierdzi go rząd, od przyszłego roku to minister gospodarki, a nie jak teraz Rada Ministrów, będzie decydować, który inwestor jaki dostanie grant.
Co zyskają inwestorzy? – Zaletą nowego systemu będzie uproszczenie procedur. Decyzje w sprawie przyznawania grantów będą mogły zapadać sprawniej i szybciej – tłumaczy wiceminister gospodarki Rafał Baniak.
Projekt zakłada skierowanie pomocy do sześciu strategicznych dla państwa branż: sektora motoryzacyjnego, elektronicznego, lotniczego, biotechnologii, nowoczesnych usług (zwłaszcza IT i centrów księgowych) oraz działalności badawczo-rozwojowej. 727 mln zł zostanie podzielone na część wspierającą tworzenie miejsc pracy (ok. 56 proc. całości kwoty) oraz wspomagającą nakłady inwestycyjne (ok. 44 proc.).
W pierwszym przypadku firmy, aby dostać wsparcie, muszą utworzyć co najmniej 250 miejsc pracy i zainwestować minimum 40 mln zł. W drugim – wyłożyć co najmniej 160 mln zł i utworzyć minimum 50 etatów. Nieco łagodniejsze rygory obejmą sektor nowoczesnych usług oraz działalność badawczo-rozwojową.
Co z firmami działającymi w innych sektorach? Też będą mogły się starać o pieniądze, ale wymogi będą większe – muszą zainwestować co najmniej 1 mld zł i utworzyć minimum 500 nowych miejsc pracy. Nowe przepisy zakładają, że wsparcie jest przeznaczone dla tych firm, które z powodów formalnych nie mogą skorzystać z dotacji w ramach unijnych programów operacyjnych, i tych, dla których zwolnienie podatkowe w specjalnych strefach ekonomicznych „nie jest wystarczająco atrakcyjnym instrumentem wsparcia”. Ale od tej zasady byłyby możliwe wyjątki.