Analitycy przyglądający się sytuacji nie tracą jednak optymizmu i nadal oczekują, że w ostatniej chwili dojdzie do porozumienia między demokratami i republikanami. Jeśli nie to w przyszłym tygodniu administracja prezydenta Baracka Obamy będzie zmuszona ogłosić niewypłacalność.
W takiej sytuacji agencje ratingowe nie będą miały zbyt dużego wyboru. Wielka trójka, czyli Moody's, Standard & Poor's oraz Fitch wielokrotnie ostrzegały, że obniżą ocenę USA, jeśli nie uda się wypracować kompromisu w sprawie podniesienia limitu zadłużenia. Obecnie znajduje się on na poziomie 14,3 bln dol.
Teraz sytuacja się zmieniła i zdaniem agencji sama podwyżka może nie wystarczyć, by Waszyngton utrzymał swój rating na niezmienionym poziomie. Zdaniem analityków przed prezydentem Obamą stoi teraz jeszcze jeden i to znacznie większy problem jakim będzie wypracowanie porozumienia w sprawie reformy własnych wydatków fiskalnych, która obejmować będzie tak cięcia w wydatkach jak i znalezienie dodatkowych przychodów. Miałaby ona przynieść największej gospodarce świata 4 bln dol. oszczędności w ciągu 10 lat. Bez reform Ameryka nadal będzie się zadłużać i możliwe, że za kilka lub kilkanaście lat będzie musiała stawić czoła problemom jakie obecnie możemy zobaczyć m.in. w Grecji.
Palec na spuście
S&P był pierwszym z wielkich, który zagroził Waszyngtonowi utratą ratingu AAA. Agencja ogłosiła, że bierze amerykańską gospodarkę pod lupę 14 czerwca 2011 r. W przesłanym wtedy komunikacie poinformowano, że „najwyższy czas" na zmiany. Głównym tematem był limit długu w USA oraz jak uniknąć niewypłacalności. Teraz agencja odchodzi od tego podejścia.
- Kiedy zaczęły się problemu skupiliśmy się na limicie zadłużenia. Teraz agencje ratingowe zmieniły podejście i ogłosiły, że oczekują jasnego i skutecznego planu reform całych wydatków publicznych, jeśli Waszyngton chce myśleć o utrzymaniu swojej oceny – powiedział dla agencji Reuters Steven Englander, dyrektor pionu analitycznego na kraje G10 w Citigroup.