Od tygodni oczy świata skierowane są na Hiszpanię. Od kiedy Europejski Bank Centralny ogłosił program skupu obligacji (OMT), wszyscy zastanawiają się, czy Madryt zwróci się o pomoc do europejskiego funduszu pomocowego, umożliwiając w ten sposób uruchomienie tego programu. Rynki, podejrzewając pat w rozmowach między upartym rządem Hiszpanii a jego europejskimi partnerami, spowodowały w ubiegłym tygodniu gwałtowny wzrost rentowności hiszpańskich papierów dłużnych i przecenę na giełdach.
Jednak rzeczywistość jest bardziej złożona. Głównymi rozgrywającymi w debacie nad kryzysem w strefie euro są Niemcy i Włochy. I o przyszłości euro zdecyduje to, jak zostanie rozwiązany spór między nimi.
Perspektywa Berlina
Z punktu widzenia Berlina odpowiedź jest prosta: niemiecki rząd uważa, że do OMT powinno się sięgać jedynie w ostateczności; Hiszpania powinna unikać proszenia EBC o pomoc, o ile nie będzie to absolutnie niezbędne.
Wynika to po części z faktu, że Berlin musiałby przepchnąć potencjalną pomoc dla Hiszpanii przez Bundestag, a to z pewnością nie byłoby łatwe. Niemiecki rząd obawia się też, że gdy tylko Hiszpania zwróci się o pomoc, uwaga rynków skupi się na innych krajach, w tym na Włoszech, pogłębiając poczucie kryzysu w strefie euro.
Perspektywa Rzymu
Jednak w pojęciu włoskim sytuacja wygląda zupełnie inaczej.