Tempo wzrostu PKB w trzecim kwartale spowolniło do 1,4 proc. w ujęciu rocznym po tym, jak gospodarka rosła o 2,3 proc. w poprzednim kwartale. To silne hamowanie, jakiego nie doświadczyliśmy od połowy 2009 r. Okazuje się, że wpływ na nie miały głównie gospodarstwa domowe. W trzecim kwartale wartość konsumpcji była niemal taka sama jak rok temu. Co więcej jest to najniższa dynamika od 1995 r., kiedy GUS rozpoczął publikację statystyk kwartalnych.
Dlaczego Polacy wstrzymują się od zakupów? – Od roku realne wynagrodzenia są w stagnacji lub spadają, a oszczędności, czyli nasze zaskórniaki, także się wyczerpują – tłumaczy Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku. Przestaliśmy się też zapożyczać, aby kupować więcej. W okresie lipiec-wrzesień zaciągnięto o niemal 5 proc. mniej kredytów konsumpcyjnych niż w tym samym czasie rok temu. Po części wynika to z przykręcenia śruby przez banki, po części z obaw Polaków o to, że zobowiązań nie będą w stanie spłacić.
Obawa przed kryzysem
Dramatyczne osłabienie konsumpcji zaskoczyło ekonomistów. Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan zauważa, że bezrobocie jest na wysokim, ale stabilnym poziomie, a pracodawcy wciąż starają się nie zwalniać. – Polacy ewidentnie wystraszyli się kryzysu. To rodzi największe obawy dla przyszłego wzrostu gospodarczego, ponieważ aż 60 proc. wzrostu PKB tworzone jest właśnie przez konsumpcję – mówi ekonomistka. Wydatki Polaków wsparły gospodarkę w 2009 r., dzięki czemu uniknęliśmy recesji. Ale wtedy miała miejsce obniżka stawek podatkowych i składki rentowej, co oznaczało więcej pieniędzy w portfelu.
Teraz ekonomiści oczekują, że inflacja zacznie spadać, co mogłoby złagodzić realny spadek konsumpcji. Średnia prognoz w ankiecie „Rz" pokazuje, że w listopadzie analitycy oczekują wzrostu cen rok do roku o 2,9 proc., wobec 3,4 proc. miesiąc wcześniej. Mniejszej inflacji – 3,6 proc. w najbliższych 12 miesiącach – spodziewają się też Polacy. Efekt wolniejszego wzrostu cen zauważymy w portfelach, jednak najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku, więc w najbliższym czasie konsumpcja – o ile nie spadnie – będzie w stagnacji.
Rząd się przeliczył
Nieco mniej pesymistyczne sygnały, niż spodziewali się ekonomiści, płyną za to od przedsiębiorstw. Ale miniony kwartał był pierwszym od ponad dwóch lat, kiedy wartość inwestycji firm spadła rok do roku. – To skutek zakończenia inwestycji publicznych związanych z mistrzostwami Euro 2012, ale także zapaści w budownictwie mieszkaniowym i mniejszych inwestycji przedsiębiorstw – wyjaśnia Wiktor Wojciechowski. Spadek wyniósł 1,5 proc. To mniej, niż spodziewali się analitycy.