Detroit zobowiązało się do zapłacenia UBS i Bank of America 85 milionów dolarów w zamian za likwidację zobowiązań dotyczących miejskiego planu emerytalnego, zaciągniętych jeszcze w 2005 roku przez ówczesnego burmistrza Kwame Kilpatricka. W zamian za zaspokojenie tych roszczeń oba banki zobowiązały się do poparcia w sądzie planów restrukturyzacji finansów miasta podczas postępowania upadłościowego.
Dla Detroit to dobry interes. Łączna wartość długu wobec UBS i Bank of America szacowana jest bowiem na 286 milionów dolarów. Miasto zapłaci więc ok. 30 centów za każdego pożyczonego dolara. Oszczędność 201 milionów dolarów to więcej niż roczny budżet Departamentu Straży Pożarnej Detroit.
Ugodę musi zatwierdzić jeszcze sędzia Steven Rhodes, prowadzący sprawę upadłościową miasta w sądzie federalnym. Poprzednie dwie oferty, zobowiązujące Detroit do zapłacenia kolejno 230 mln i 165 mln Rhodes odrzucił, argumentując, że zapłacenie zbyt wielkich sum pieniędzy obu bankom nie pozwoliłoby miastu na zaspokojenie roszczeń innych wierzycieli i normalne funkcjonowanie służb municypalnych.
- Jeśli przystanie na obecną sumę, oszczędzi miastu ogromne pieniądze – skomentowała zawarcie ugody profesor prawa upadłościowego na Wayne State University Laura Beth Bartell.
Także i inni eksperci uważają, że dogadanie się z bankami umożliwi Detroit na szybszą naprawę finansów miasta. Zwiększy też jego wiarygodność wobec potencjalnych kredytodawców. Satysfakcji nie ukrywał nadzwyczajny zarządca finansowy Detroit Kevyn Orr, którego zadaniem jest przeprowadzenie miasta przez postępowanie upadłościowe. Wynegocjowaną z bankami sumę określił jako "realistyczną". Pozwoli ona "na uwolnienie funduszy, które będziemy mogli zainwestować w poprawę jakości życia w Detroit" – powiedział Orr.