Administracja Baracka Obamy mówi o umiarkowanym sukcesie, choć niezwykle trudno będzie jej osiągnąć zamierzony cel jakim jest osiągnięcie – 7 milionów zapisanych osób do końca marca. Dużo realniejsze wydają się szacunku ponadpartynego Kongresowego Biura Budżetowego, które przewiduje, iż do końca roku do Obamacare przystąpi około 6 milionów ludzi.
Celem ustawy było zapewnienie ubezpieczenia medycznego prawie 40 milionom Amerykanów. Osoby nie posiadające żadnej formy zabezpieczenia powinny skorzystać ze specjalnych "giełd" ubezpieczeniowych, na których mogą wykupić polisę. Ubożsi mieszkańcy USA mogą przy tym skorzystać z państwowych subsydiów. Niezapisanie się do planu grozi zapłaceniem kary, która początkowo ma wynosić 1 proc. wynagrodzenia i będzie rosła z upływem czasu.
Reforma, nazywana przez Amerykanów Obamacare od początku napotyka na liczne przeszkody. Do największych wizerunkowych wpadek należało fiasko federalnego portalu internetowego, który miał służyć jako podstawowa platforma zapisywania się do planów. To sprawiło, że przez pierwsze dwa miesiące ubezpieczenia wykupiło dużo mnie osób niż pierwotnie prognozowano. Tym niemniej, według sondażu Gallupa odsetek nieubezpieczonych Amerykanów obniżył się na początku 2004 roku do 15,9 proc. z 17,1 proc. w ostatnim kwartale ubr.
Reforma Obamacare zwalczana jest też zaciekle przez republikanów. Izba Reprezentantów już kilkadziesiąt razy przyjmowała ustawę unieważniającą Obamacare, ale Senat, w którym dominują demokraci nigdy nie podjął nad nią debaty. Jednym ze skutków ubocznych Obamare jest także rezygnacja wielu pracodawców z oferowania ubezpieczeń pracownikom, co jeszcze niedawno było niemal standardowym świadczeniem. Teraz, w ramach oszczędności są oni odsyłani do stanowych lub federalnych giełd ubezpieczeniowych.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku