Timczenko to jeden z najbliższych ludzi Putina, znali się prawdopodobnie jeszcze z czasów KGB, choć Timczenko nigdy nie potwierdził, że w służbach pracował. W latach 90-tych wyemigrował do Finlandii, ma fiński paszport, zbił majątek na handlu rosyjską ropą. Przez pewien czas jego spółka Gunvor (odsprzedał udziały dzień przed objęciem go sankcjami, przypadek?), pośredniczyła w sprzedaży prawie całej ropy Rosneft.
W dzisiejszym wywiadzie z ITAR-TASS Timczenko stwierdził: „Nie powiem bym się mocno męczył, ale pewien dyskomfort oczywiście jest". Co się przede wszystkim w jego życiu zmieniło od marca, gdy trafił na listę?
Przede wszystkim przeprowadził się do Rosji. Podkreśla, że zawsze był to jego dom, ale „przez ostatnie 25 lat żyłem bardzo dużo za granicą, przejeżdżałem z kraju do kraju. Teraz praktycznie nigdzie nie wyjeżdżam ".
Timczenko nie może wjechać do żadnego z krajów Unii oraz do USA, Kanady, Australii czy pozostających pod brytyjską koroną rajach podatkowych jak wyspa Man, Jersey czy Wyspy Dziewicze. Wymienia inne konsekwencje wpływu sankcji: konieczność sprzedaży wielu aktywów, problemy z transferem pieniędzy z transakcji, czy zapłaty za operację żony, ale czasami „sytuacja jest komiczna".
- Na arenie Hartwell w Helsinkach, która należy do mnie i Rotenbergów (bracia, przyjaciele Putina, też objęci sankcjami - red) miał wystąpić Justin Timberlake. Zaczęli mu w Stanach grozić, by nie przyjmował zaproszenia od ludzi z czarnej listy. W końcu warunkiem występu stała się odmowa spotkania ze mną. A ja nie miałem zamiaru się z nim spotykać. To nie jest bohater mojego romansu...- opowiedział oligarcha.