Zaległe raty i rachunki polskich emerytów w ciągu roku urosły aż o 61 proc. i wynoszą obecnie ponad 2 miliardy złotych – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Średni dług emeryta to prawie 10 tys. zł, czyli niemal pięć razy więcej niż wysokość średniej emerytury.
Zgodnie z ustawą do rejestru są wpisywane zaległości, gdy termin płatności został przekroczony co najmniej o 60 dni, kwota wynosi co najmniej 200 zł, a wcześniej wierzyciel ostrzegł, że w razie braku spłaty w ciągu 30 dni, może przekazać dane do bazy niesolidnych dłużników. Obecnie ponad 203 tys. notowanych w Krajowym Rejestrze Długów emerytów ma zaległości wobec wierzycieli na kwotę 2,05 mld zł. Jeszcze rok temu ich zadłużenie było dużo mniejsze, bo 1,27 mld zł.
Ryzykowne pożyczki
– Tak ogromny wzrost zadłużenia spowodowany jest z jednej strony tym, że coraz więcej firm decyduje się na wpisanie swoich dłużników do rejestru. Z drugiej jednak, wśród osób starszych ogromną popularnością cieszą się różnego typu łatwo dostępne pożyczki gotówkowe, z których spłatą mają później problemy – tłumaczy Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Jak dodaje, wiele z tych długów to skutek niepłacenia kredytów i pożyczek zaciągniętych jeszcze za czasów aktywności zawodowej.
– Zdarza się też, że były zaciągane przez małżeństwo, w chwili śmierci jednego z małżonków zostają na głowie wdowy czy wdowca, a wtedy o spłatę jest dużo trudniej, bo zmniejsza się dochód gospodarstwa domowego – dodaje.
Wierzycielami 17 proc. zadłużonych emerytów są firmy pożyczkowe lub banki, ale również dużą część długów przekazanych już do windykacji to należności wobec instytucji finansowych. – Emeryci są łakomym kąskiem dla banków czy firm pożyczkowych, ponieważ mają stały dochód, a jeśli umrą, to dług i tak muszą spłacić ich najbliżsi – mówi Radosław Koński, dyrektor departamentu windykacji Kaczmarski Inkasso.