Jak precyzuje, przygotowanie raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości przewidziano na koniec trzeciego kwartału.
Propozycji zmian nie brakuje. Praktycy zwracają np. uwagę, że ustawodawca nie przewidział m.in. scenariusza na wypadek niezgłoszenia się do postępowania żadnego z wierzycieli. Zmiany wymaga też podejście do osób w skrajnie złej sytuacji zdrowotnej czy osobistej, co do których aktualnie nie można ogłosić upadłości, powołując się na klauzule względów słuszności lub względów humanitarnych, jeżeli stan niewypłacalności lub jego pogłębianie jest wynikiem ich rażącego niedbalstwa, co ma miejsce zwłaszcza w przypadku pętli zadłużenia.
– Potrzebę zmian widać też dla osób prowadzących wcześniej działalność gospodarczą, chcących ogłosić upadłość konsumencką. Wielu z nich, działając w formule samozatrudnienia, nie zdawało sobie sprawy, iż faktycznie prowadzi firmę, a co za tym idzie ma obowiązek wcześniejszego złożenia wniosku o upadłość dla przedsiębiorców – mówi Michał Hajduk.
Będzie jeszcze więcej
– W przyszłym roku liczba wniosków o upadłość konsumencką znowu się zwiększy, choć być może nie w takim tempie, jak w roku 2016. Na pierwszy rzut oka można oceniać to jako zjawisko negatywne, świadczące o tym, że coraz więcej osób nie jest w stanie spłacać swoich zobowiązań i staje się konsumentami niewypłacalnymi – mówi Krzysztof Wojciechowski, radca prawny w kancelarii prawnej D. Dobkowski, stowarzyszonej z KPMG w Polsce. – W rzeczywistości jednak powodem wzrostu liczby wniosków jest większa świadomość osób od dawna niewypłacalnych o pojawieniu się tej możliwości oddłużenia – dodaje.
Jego zdaniem na ograniczanie liczby osób niewypłacalnych będzie wpływać spadające bezrobocie, program 500+ i wzrost minimalnego wynagrodzenia.
Duży problem
Według różnych szacunków w Polsce jest od 250 tys. do 750 tys. osób niewypłacalnych. – Z członkami ich rodzin to ogromna grupa, której uniemożliwia się normalne życie. Spłacają długi, których nie są w stanie się pozbyć, inaczej niż ogłaszając upadłość – mówi Paweł Dobrowolski, ekspert Instytutu Sobieskiego. Zwraca uwagę, że kilka tysięcy upadłości rocznie przy tej skali problemu to za mało. – Choć mówi się o liberalizacji ustawy, nie spodziewałbym się jej wcześniej niż za dekadę, chyba że rządzący będą zmagali się z realną presją na takie rozwiązanie – dodaje.