To wtedy, po blisko dekadzie starań ze strony rządu RPA, Francja oddała to, co pozostało z jej ciała. Spoczęło w dolinie rzeki Gamtoos, zamieszkałej niegdyś przez lud Khokhoi (dziś na wymarciu), nazywany pogardliwie przez zasiedlających te ziemie Burów Hotentotami.
Brat właściciela 20-letniej Saartjie (wcieliła się w nią aktorka nieprofesjonalna, mieszkająca we Francji Kubanka Yahima Torres) wpadł w 1810 roku na pomysł zarobienia na egzotycznym wyglądzie i budowie anatomicznej dziewczyny i obiecując jej sławę, bogactwo i podziw tłumów, nakłonił ją do wyprawy do Europy. Zataił prawdziwy plan pokazywania jej jako osobliwości w angielskich cyrkach i francuskich salonach, w klatce i ze sznurem na szyi. Jej pobyt na „cywilizowanym" kontynencie okazuje się zimno wykalkulowanym pasmem nieustającej, coraz straszniejszej eksploatacji – także seksualnej – i poniżenia.
Saartjie zostaje brutalnie wykorzystana nawet przez naukowców. W paryskiej Królewskiej Akademii Medycyny zostaje poddana upokarzającym badaniom antropometrycznym, porównana do małpy i zaklasyfikowana do gorszej rasy na podstawie kształtu czaszki – kobieta słynąca z niezwykłej pamięci i talentu muzycznego, która biegle władała afrykanerskim. Po śmierci – niedługo potem – jej organy zostają zapakowane do słojów z formaliną, a z ciała zrobiono odlew.
Kechiche kręci sceny „występów" Baartman tak, że to nie ona, ale jej żałosna publiczność staje się tematem obserwacji naszej, widzów. Jego film zachęca do wielu interpretacji, stawiając także pytania o istotę wolności artysty. Ale przede wszystkim o to, co sprawia, że człowiek – kiedy pozbawiony ograniczeń prawnych lub zachęcany – może się posunąć do najgorszych rzeczy.