„Moja edukacja była fatalna. Uczęszczałem do szkoły dla mentalnie niezrównoważonych nauczycieli". Niewyparzony język nie przyniósł Woody'emu Allenowi sukcesów w liceum, ale pozwolił mu zdobyć pierwszą pracę. Jeden z redaktorów, do których wysłał próbkę swoich tekstów, wydrukował je w swoim piśmie. To wystarczyło, by szesnastoletni chłopak z Brooklynu zaczął pisać skecze dla nowojorskiej śmietanki. Z dochodem 25 dolarów tygodniowo zarabiał więcej, niż rodzice – i choć ci widzieli w nim przyszłego farmaceutę, wczesny sukces pozwolił mu rozwijać wrodzony talent. Zanim jednak Allen stał się (nie)poważnym reżyserem, zdolnym nakręcić i „Bananowy czubek", i „Manhattan", przebył podróż po wszystkich przystankach amerykańskiego show-biznesu. Jaki będzie ostatni?

Zajrzyjcie do najnowszego „Przekroju" - od poniedziałku w kioskach, już w niedzielę po 18 na www.przekroj.pl.

Do lektury zaprasza Jan Mirosław.