Chętnych było wielu. Ogłoszony z pompą siedem lat temu przez Polski Instytut Sztuki Filmowej konkurs na scenariusz przyniósł ciekawe projekty, ale na tym się skończyło.
Główną przeszkodą są oczywiście pieniądze. Budżet musiałby wynosić nawet 50–80 mln zł, dziesięć razy więcej niż standardowy koszt polskiego filmu. Juliusz Machulski porzucił więc pomysł wielkiej epopei „Warszawa '44", a Dariusz Gajewski zrezygnował z „Ostatniej niedzieli".
Doprowadził natomiast do finału swój projekt Leszek Wosiewicz. Jego film „Był sobie dzieciak" wchodzi w tych dniach na ekrany. Reżyser opowiadał o nim w sobotnim wydaniu „Rz".
Jan Komasa kontynuuje natomiast zdjęcia do „Miasta '44". W długiej rozmowie opublikowanej w najnowszym wydaniu „Przekroju" mówi o drodze, jaką przebył, nim stanął na planie: – „Miasto '44" cały czas się zbliżało i uciekało, miało mnóstwo zwrotów akcji: budżet się zwiększał i zmniejszał, dochodzili i znikali kolejni partnerzy, zmieniały się decyzje.
32-letni reżyser nie ukrywa, że dopomógł mu sukces jego „Sali samobójców", ale w rozmowie z „Przekrojem" wyznaje: – Lata pracy przy tym projekcie mnie zahartowały i nauczyły ogromnej cierpliwości.