Żydowski Hollywood na Łęgach

Fabrykę Snów chciał przed wojną zbudować w Polsce Joseph Green. Na półwiejskich łąkach peryferiów ówczesnej Warszawy, w miejscu dzisiejszego osiedla Ostrobramska dokonał rewolucji w kinie w języku jidysz.

Publikacja: 17.08.2013 01:01

Zakochana para z żydowskiego filmu „Judeł gra na skrzypcach” w plenerach przedwojennych, warszawskic

Zakochana para z żydowskiego filmu „Judeł gra na skrzypcach” w plenerach przedwojennych, warszawskich przedmieść

Foto: NAC

Red

Artykuł z archiwum miesięcznika "Uważam Rze Historia"

Naprawdę nazywał się Józef Grynberg, urodził się w 1901 r. w Łodzi. Po ukończeniu szkoły teatralnej w Berlinie dołączył do Trupy Wileńskiej, teatru jidysz, W 1924 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuował karierę na żydowsko-amerykańskich scenach.

Trzy lata później trafił do Hollywood. Dostał angaż w pierwszym dźwiękowym filmie w historii kina – „Śpiewaku jazzbandu" Alana Croslanda. Na planie spędził tylko dwa dni i zagrał jedynie w dwóch epizodycznych scenach. Ale w Hollywood siedział 6 tygodni: podpatrywał filmowców przy pracy, chłonął atmosferę wielkich studiów.

Wrócił z postanowieniem, że nie chce już być aktorem, lecz producentem kina w jidysz, swoim pierwszym języku. I że będzie to artystyczne kino z hollywoodzkim rozmachem.

„Ku mojemu zaskoczeniu w kraju, w którym mieszkały cztery miliony Żydów, nigdy nie pokazywano filmów jidysz. Mimo że polski przemysł filmowy w większości tworzyli Żydzi, obawiano się, że filmy z dialogami w jidysz wywołają reakcje antysemickie" – powiedział w wywiadzie dla „The New York Jewish Week" w 1985 r.

Filmy jidysz produkowano wówczas w Ameryce i były, delikatnie mówiąc, towarem drugiego sortu. Robiono je metodami chałupniczymi: zdjęcia trwały po dwa dni, kręcono je na podwórzach i w prywatnych mieszkaniach. Wszystko za 5 tys. dolarów. „Miałem plany kręcenia wielkich filmów. Wiedziałem, że włączę do nich folklor, że powinny być kręcone w Polsce, i byłem przekonany, że muzyka będzie odgrywać w nich ogromną rolę" – wspominał po latach. Rólki w „Śpiewaku Jazzbandu" otworzyły mu drogę do kariery. W 1932 r. zdubbingował Józefa w żydowskiej wersji włoskiego filmu o tematyce biblijnej, „Józef w ziemi egipskiej".

Wrócił do Polski i przez dwa lata podróżował po kraju z kopią filmu. Organizował pokazy i zbierał fundusze na uruchomienie własnej firmy.

„Józef " okazał się hitem i Green mógł rozpocząć budowę polsko-żydowskiego Hollywood. Za zarobione pieniądze założył studio „Green Films". Zaangażował nowojorską aktorkę Molly Picon, czyli Małkę Opiekun, urodzoną w rodzinie żydowskich emigrantów z Polski, późniejszą odtwórczynię roli Jente w „Skrzypku na dachu".

Wtedy zagrała główną rolę w musicalu „Judeł gra na skrzypcach" (1935) opowiadającym historię młodej kobiety przebranej za mężczyznę, która z trupą klezmerów wędruje po Polsce.

Nakręcony w siedem tygodni za znaczącą wówczas kwotę 60 tysięcy dolarów „Judeł" został okrzyknięty pierwszym międzynarodowym hitem kina jidysz. Pokazywano go po obu stronach Atlantyku w salach wypełnionych po brzegi. „Koszty produkcji zwróciły się z samych tylko pokazów w Warszawie. Film osiągnął wielkie zyski dzięki pokazom w Nowym Jorku, gdzie wyświetlano go w kinach na Brodwayu, w Brooklynie i Bronksie" – wspominał Green.

Sukces powtórzyły trzy kolejne obrazy: „Błazen purymowy" (1937), „Mateczka" (również z udziałem Picon) i „List do matki" (oba 1938). Na pewno dwa pierwsze (a prawdopodobnie i kolejne) tytuły Green kręcił nie tylko na warszawskim Gocławiu, ale i w okolicach dzisiejszego blaszaka Biedronki (przy trasie wylotowej na Lublin). „Na dalekim Grochowie szalał Józef Green" – pisze Natan Gross w książce „Film żydowski w Polsce". Zatrudniał najlepszych fachowców. Na potrzeby komediowego „Błazna" wybudował na terenie grochowskiego kibucu cały rynek sztetla. „Mamełe" i „List do matki" kręciłem jeden po drugim, w 1938 r. Czułem, że muszę się spieszyć, że goni mnie czas, ale kto wiedział, co tak naprawdę wydarzy się w czasie krótszym niż rok?" – mówił Green w wywiadzie.

Wyjechał z Polski niespełna rok przed wybuchem wojny. Jak mówił później, przeczuwał, że jego świat czeka zagłada. Nikt z jego rodziny nie przetrwał . Drewniany, grochowski kibuc, który był jego atelier, doszczętnie spłonął jeszcze we wrześniu 1939 r.

Po wojnie nie wrócił już do reżyserowania. Kupił kilka kin w Nowym Jorku i zarabiał na życie, pokazując filmy nakręcone przez innych. „Kiedy pytają mnie, dlaczego przestałem kręcić filmy, mam tylko jedną odpowiedź: zabrakło mi sześciu milionów potencjalnych widzów, którzy stanowili najważniejszą publiczność filmów jidysz" – zwierzał się Grynberg.

„To smutne, że tak niewiele utrwalono z tej cudownej, tryskającej energią rzeczywistości żydowskiej, która kiedyś istniała [...]. Moje filmy to był zaledwie początek. Gdyby nie druga wojna światowa, w Polsce rozwinąłby się cały przemysł filmowy. Gdyby nie ta wojna...".

Józef Green zmarł w 1996 r. w amerykańskim domu opieki. Miał 96 lat.

Artykuł z archiwum miesięcznika "Uważam Rze Historia"

Naprawdę nazywał się Józef Grynberg, urodził się w 1901 r. w Łodzi. Po ukończeniu szkoły teatralnej w Berlinie dołączył do Trupy Wileńskiej, teatru jidysz, W 1924 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuował karierę na żydowsko-amerykańskich scenach.

Pozostało 93% artykułu
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko