Dwoje 35-latków. Bardzo różnych. Nie łączy ich nic. Pochodzą z różnych miast, mają inną sytuację życiową, inne charaktery.
Maciek (Piotr Żurawski) jest samotny, haruje, żeby spłacić kredyt na 30-metrową kawalerkę. A gdy nie dostaje zapłaty, wdziera się do gabinetu dyrektora. Chce tylko to, co wypracował dniówkami i nadgodzinami. Podczas bójki, która się między nimi wywiązuje, trafiają w jego ręce kluczyki od samochodu szefa. Brutalnie wyrzucony z budynku, w złości wsiada do jego czarnej limuzyny i odjeżdża. Przed siebie. Trafia do rodzinnego domu w małym mieście.
Magda (Magdalena Popławska) jest urządzona w życiu, ma męża, kilkuletnią córkę, organizuje eventy w radzie miasta, czeka ją awans na zastępcę burmistrza. Elegancko ubrana, właśnie przyjmuje ważną delegację norweską. A mąż mówi jej, że dziecko ma gorączkę. Odpowiada: „Mam jutro w pracy masakrę".
To dwa różne światy. Jeden całkiem bez perspektyw. Mały brat Maćka, nad wiek mądry, mówi: „Czemu przyjechałeś? Nie przyjeżdżaj". Tylko z nim Maciek porozmawia o swoich niespełnieniach.
Maciek chce uciec od losu. A przecież wszystko zawodzi. Nawet ciotka na Cyprze nie chce go przyjąć pod swój dach, choć kiedyś zapraszała. Jest tylko marazm.