Młoda kobieta siedzi przy biurku i stuka w klawiaturę komputera. Odbiera telefon, który zmienia jej życie. Wybiega z domu. Jeszcze wraca po szkła kontaktowe i już jest w metrze. Zaraz potem w szpitalu. Tam czeka na nią siostra. Ich ojciec miał wylew, leży podłączony do aparatury, z opadającą wargą, półprzymkniętym lewym okiem. Bełkocze. Tak zaczyna się nowy film François Ozona.
– Dwadzieścia lat temu poznałem pisarkę Emmanuele Bernheim – opowiada reżyser. – Skontaktował nas producent, gdy stanęły zdjęcia do mojego filmu „Pod piaskiem". Emmanuele miała mi pomóc w przerobieniu scenariusza. Zrozumieliśmy się w ciągu chwili.
Potem pracowali razem. Bernheim napisała dla niego scenariusze „Basenu" i „5x2. Pięć razy we dwoje". Dała mu też książkę, w której opisała własną traumatyczną historię, gdy 85-letni ojciec, sparaliżowany po wylewie, powiedział jej, że nie chce już żyć, i poprosił, by pomogła mu odejść.
– To była bardzo osobista historia. A ja byłem w takim momencie życia, że nie bardzo wiedziałem, jak ją przenieść na ekran – przyznaje Ozon.
Film na podstawie „Wszystko poszło dobrze" chciał nakręcić inny przyjaciel autorki – Alain Cavalier. Musieli przerwać pracę, bo Bernheim zachorowała na raka. Zmarła w 2017 roku. Cavalier zrobił dokument „Żyć i wiedzieć, że żyjesz". Ozon dojrzał do tego, by sfilmować jej powieść.