Film zatytułowany po prostu „McQueen" w dwuosobowej reżyserii Iana Bonhote (również producenta) i Petera Ettedgui (także scenarzysty) powstawał z trudem. Początkowo rodzina, jak i bliscy współpracownicy Lee (prawdziwe imię) McQueena twardo odmawiali dostępu do oryginalnych archiwalnych taśm. Autorzy filmu tyrali przez rok po 18–20 godzin dziennie, by wreszcie zostać zaakceptowanymi przez hermetyczny świat ludzi z modowej branży.
Pierwszym powodzeniem okazał się akces projektanki Rebecki Barton, z którą Lee przyjaźnił się od czasów studiów w Saint Martin. Nie mogła powstrzymać łez, opowiadając o McQueenie, co widać na ekranie. Kolejny niewiarygodny sukces to „dokopanie się" do amatorskich taśm nakręconych przez Sebastiana Ponsa, dawnego asystenta króla mody. Najważniejsze jednak było odkrycie dokumentów zrealizowanych przez samego Lee, który z rozdzierającą szczerością opowiada o kompleksach, dołach, nałogach, poczuciu samotności.