– Zamęczałem bliskich – mówi. – Śpiewałem w domu, w samochodzie, na plaży. Dzisiaj rodzina twierdzi, że nieźle mi to wychodzi, ale może chcą być mili.
Opowiada, że ostatnią noc przed rozpoczęciem zdjęć spędził w hotelowym pokoju, słuchając z iPoda piosenek Abby i myśląc: "Wielki Boże, po co ja się na to zgodziłem?". Przyznaje jednak: – Mam szczęście, bo nie tylko śpie-wam, ale na dodatek śpiewam piosenki Abby, przy których ludzie podrywają się i tańczą.
Brosnan, z pochodzenia Irlandczyk, wyjechał do Stanów w 1982 roku. Sławę zyskał jako przystojny i elegancki James Bond. W 1995 roku pojawił się jako agent 007 w "GoldenEye", potem wystąpił w kolejnych obrazach: "Jutro nie umiera nigdy", "Świat to za mało", "Śmierć nadejdzie jutro".
Dzisiaj śpiewanie tak mu się spodobało, że mówi: – Powinienem był zacząć wcześniej. Czy ktoś może wyobrazić sobie śpiewającego Bonda?