Pomysł wyjściowy duńsko-niemieckiej animacji jest obiecujący. Dżdżownica Bogdan chce udowodnić, że stać go na więcej niż praca w fabryce kompostu. Dlatego, gdy w pudełku ze starymi rzeczami ojca odkrywa płytę z przebojami ery disco, nie zastanawia się długo. Na przekór wszystkim, a zwłaszcza nadopiekuńczej mamie, postanawia założyć band, który wystartuje w telewizyjnym konkursie...

Dżdżowniczki są w tym filmie sympatyczne i przyjemnie różowiutkie, a pomysł, by tańczyły boogie, to komediowy samograj. Szkoda jedynie, że zabrakło twórcom inwencji, jak tę fabułę rozwinąć. Opowieść szybko staje się przewidywalna, powielając schemat historii o niepozornym bohaterze, którego marzenia pchają na przód.

Na plus należy zapisać robaczkom aranżacje muzyczne, które śmiało mogą konkurować z popowymi hitami na letniej liście radiowych przebojów. Sprawdził się także dubbing. A zwłaszcza Zbigniew Wodecki, który podłożył głos pod Edwarda Czerwia – próżną gwiazdę estrady.

Oczywiście, „Disco robaczki” nie umywają się do „Dawno temu w trawie” ze studia Pixar i „Mrówki Z” wytwórni DreamWorks. Nie ten poziom animacji i humoru. To prościutka slapstikowo-muzyczna opowiastka dla – jak mówią dżdżownice – „ziomali”, którzy lubią dyskotekowe rytmy i klimat lat 70.

[i]Dania, Niemcy 2008, reż. Thomas Nielsen, dubbing: Marcin Hycnar, Zbigniew Wodecki, Tomasz Karolak[/i]