Ten film jest idealnym prezentem dla fanów popularnej wokalistki, laureatki szesnastu nagród Grammy, która w sobotę zaśpiewa na Stadionie Narodowym w Warszawie. Rozpocząć należy od wyjaśnień, że dokument wyreżyserowała i wyprodukowała sama Beyoncé. Pewne jest, że interesy umie robić. Opowiada w filmie, że z jej osobowością twarde podejście do biznesowych kwestii jest trudne, bo jest z natury delikatna. Wygląda jednak na to, że tata - którego surowe nauki na temat przemysłu muzycznego wspomina - był skutecznym nauczycielem. Beyoncé wzrusza się, gdy wspomina o ojcu i ich trudnych relacjach. Cóż, wzruszenie w cukierkowym autoportrecie jest jak najbardziej na swoim miejscu... Tyle, że w tej blisko półtoragodzinnej opowieści historii chwytających za serce jest więcej, pośród nich wspomnienie utraconego przedwcześnie dziecka i kolejne etapy ciąży z następnym. Obejrzeć nawet można nagi brzuch artystki - oczywiście odpowiednio atrakcyjnie zaprezentowany. W tym kontekście zabawne zdaje się być jej wyznanie, że ukrywała przed fanami swój odmienny stan przez pierwsze miesiące. A w ogóle jest bardzo pozytywna: kocha swojego siostrzeńca, którego zabiera ze sobą do jego ojca mieszkającego w Paryżu "by miał piękne wspomnienia związane z ojcem", kocha szaleńczo swego męża, a także kobiety, bo można się od nich wiele nauczyć. I wymienić poglądy.
- Odniosłam komercyjny sukces, ale to mi nie wystarczyło - wyznaje ze smutkiem artystka. - Trudno jest sprostać wymaganiom publiczności. To przerażające, bo przez to przestajemy stopniowo być sobą. Nie chciałam śpiewać o tym samym przez 10 kolejnych lat. Chciałam się rozwijać.
Największym wyzwaniem jest dla niej - jak sama mówi - zatrzymać popularność, nie wyrzekając się siebie. Opowiada też, że w czasie nagrań w studiu ma zamknięte oczy, by głębiej przeżywać. Że chce być szczera do bólu i śpiewać o miłości. Że wierzy w Boga, sens, przeznaczenie. Że cierpi w świetle jupiterów. Jakby zsumować wszystkie te wyznania, to rzeczywiście - przyszła kandydatka na ołtarze...
- Myślę, że celebryci wiodą idealne życie i dlatego każda porażka jest dla nich podwójnie trudna - mówi Beyoncé.
Od razu łatwiej zrozumieć dlaczego wolała, by powstał o niej panegiryk, a nie film o człowieku z krwi i kości. Na dokument składają się sceny nakręcone przez samą artystkę, jak również materiały z prób i występów. Informacja, że film ten był najchętniej oglądanym dokumentem w historii HBO - premiera w USA przyciągnęła przed telewizory niemal 2 miliony widzów - nie powinien dziwić. Jaka widownia - takie upodobania.